Niestety, ale finał drugiego sezonu The Expanse w większości rozczarowuje. Nie daje tyle emocji, fabularnej satysfakcji i frajdy, jak poprzedni. Szkoda, bo jednak czuć niedosyt.
Niestety, ale pomysł na rozegranie kwestii mutanta nie jest najlepszy. Jest to trochę banalne, sztampowe i oklepane. Taka trochę kolejna wariacja na Obcego – kosmita na statku, którego trzeba pokonać. Tylko w wydaniu
The Expanse jest to zbyt kameralny, mało angażujące i co najgorsze – wyraźnie przeciągane. Ten wątek działałby o wiele lepiej, gdyby został skrócony, a wówczas emocje niepokoju o los Jima byłyby mocniejsze. To ciągłe przeciąganie wątku (motyw z grawitacją, rozmowa Naomi z Jimem) sprawiła, że te emocje gdzieś wyparowały. Ba, nawet przeczuwałem, że koniec końców nie uśmiercą Jima w tym finale, bo jakoś nic na to nie wskazywało. Pewnie sam wątek można by inaczej ocenić, gdyby jednak zakończył się odejściem Jima w dramatycznych okolicznościach. A tak to jego jedyną zaletą jest wykonanie techniczne – mutant wyglądał świetnie i scena jego śmierci jest istnym majstersztykiem.
Dobre jest to, że wątek miał wpływ na rozwój relacji Jima z Naomi. Wyjawienie prawdy o tym, co zrobiła jest zaskakujące, ale zarazem satysfakcjonujące. To oczywiście zmienia całą postać rzeczy, bo fakt, że wszystkie strony mają dostęp do technologii, wyrównuje siły. Taki cel też chciała osiągnąć bohaterka, co wynika z jej monologu. Jest to nowy fundament pod trzeci sezon, gdzie cały konflikt może wyglądać przez to inaczej. Ciekawi mnie jednak to, jak bardzo zmieni się relacja Naomi i Jima, bo to musi mieć wpływ. Szczególnie, że też jej relacja z Amosem ulega przemianie. Na pewno też na plus postać Naomi, której emocje zostały mocno i dobrze nakreślone.
Wątek Avasarali trzyma w napięciu, może się podobać, ale tutaj też czegoś brakuje. Niby wszystko gra – negocjacje, chęć sprzedania pani sekretarz za życie i niepokój z tym związany. Tak naprawdę w momencie, gdy Avasarala z ochroniarzem wychodzą, można być wręcz pewnym, że to koniec tych postaci. Dlatego też te aspekty wątku są jak najbardziej udane. Tak samo kwestia Bobbie, która przychodzi im na ratunek. Tylko wciąż pozostaje niedosyt. Po politycznej bombie z poprzedniego odcinka te wydarzenia są nijakie. Tak jakby twórcy bali się pokazać coś więcej, co wywołuje większe emocje.
Najważniejsze wydają się sceny ze statkiem sprawdzającym, co się dzieje na powierzchni Wenus z tajemniczą strukturą. To jak nagle zawisnęli w powietrzu, a ich statek został rozszczepiony na czynniki pierwsze... Wow, serio, takie momenty
The Expanse zachwycają wykonaniem, pomysłem i klimatem. Coś niesamowitego! A w głowie rodzi się milion pytań, na które niema odpowiedzi. Nie zdziwiłbym się, jeśli to całe ustrojstwo nabierze świadomości i będzie problemem wszystkich ludzi. Plus za epizod popularnego Adama Savage'a.
Końcówka sezonu
The Expanse w gruncie rzeczy pokazywały wzrost napięcia z każdym odcinkiem. Z tym też wzrastały oczekiwania, którym finał nie sprostał. Tak naprawdę 12 odcinek miał tyle emocji i fabularnej wagi, że bardziej pasował na finał. A ten okazał się zaledwie solidny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h