Moja przygoda z Rekrut: FBI wygląda dość zabawnie. Kiedy zobaczyłem trailer crossovera z Rekrutem, stwierdziłem, że zapowiada się na kalkę schematu i lekką komedyjkę – z jedyną różnicą w postaci agencji rządowej, w jakiej służą bohaterowie. Potem okazało się, że były to dwa świetne odcinki, które nie tylko dobrze się zapowiadały jako nowa historia, ale także były jednymi z najlepszych przygód Nolana i spółki. Teraz zaś ukazał się pełnoprawny pierwszy odcinek i... Jest źle. Co nie zagrało? Przede wszystkim główna bohaterka. Już nawet nie będę się czepiał faktu, że Simone sporo przekracza maksymalny wiek dopuszczalny dla rekrutów FBI (37 lat, chyba że jesteś weteranem, ona nie jest), bo to nie dokument, a serial rozrywkowy. Problem w tym, że jest ona irytująca, pyskata, z przerośniętym ego. Jasne, jej umiejętności nieszablonowego myślenia są przydatne, ale cała reszta jej postawy powoduje, że jest ona po prostu parodią agentki.  Do tego jeszcze od razu, już w pierwszym odcinku, zaznaczono mocno, że będzie dużo dramy i przepychanek na szczycie FBI. Można by argumentować, że to wciąż lepsze niż wieczne romanse z Rekruta, ale tam przynajmniej bohaterowie trzymają się razem, a nie rzucają się sobie do oczu. Konflikty nie wykraczają skalą poza walkę wyborczą Nolana. Tutaj natomiast zapowiada się, że największymi wrogami wcale nie muszą być przestępcy, a koledzy ze służby. Zupełnie nie pasuje to do lekkiego tonu serialu. Takie dramy lepiej zostawić w Quantico. Cały ton serialu to jeden wielki chaos. Bardzo nieumiejętnie bowiem łączone są tu poważne wątki – jak brutalne morderstwa, nieufność kolorowej społeczności względem policji czy walka o wpływy w samej agencji – z bardzo prostym, płytkim i mało zabawnym humorem.
fot. materiały prasowe
Jedno jest pewne, w przypadku Rekrut: FBI nie mamy do czynienia z kalką Rekruta. Serial ma własną tożsamość, humor i sposób prowadzenia akcji. Szkoda tylko, że są one tak słabe, że aż momentami żenujące. A przecież pierwszy crossover z głównym serialem wypadł tak dobrze. Mam wrażenie, że gdyby twórcy już wtedy dali rozwinąć skrzydła Simone i pokazać cały jej charakter, serial nie dostałby zielonego światła. Liczę na poprawę, ale nie mam zbyt dużych nadziei.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj