Nowy odcinek The Walking Dead skupia się na Darylu, który wspomina czas, gdy poszukiwał zaginionego Ricka. Retrospekcje zaskakują, przynosząc intymną i emocjonalną historię tego bohatera. W rezultacie wydarzenia rozwijały się powolnie, co zadziałało usypiająco.
Drugi odcinek z dodatkowych epizodów 10. sezonu
The Walking Dead przyniósł retrospekcję Daryla, która opowiada o jego poszukiwaniach Ricka i co działo się w jego życiu podczas pięcioletniego przeskoku czasowego w serialu. O ile poprzedni epizod pod względem fabuły stanowi dobry pomost do jedenastej serii, inicjując nowe wątki (Żniwiarze, relacje na linii Maggie-Negan) to najnowszy odcinek tylko uzupełnia dotychczasową historię. Wyjaśnia też niektóre zagadki związane z postacią Daryla, choć i tak nie wyjawiono, w jakich okolicznościach dorobił się blizny na twarzy. Zobaczyliśmy tylko świeżą ranę, więc fani mogą umiejscowić to zdarzenie w czasie, ale nie jego przyczynę, co trochę rozczarowuje. Natomiast retrospekcje tego głównego bohatera również zaskakują, ponieważ po 10-ciu latach serialu twórcy zdecydowali się stworzyć dla niego romantyczny wątek i znaleźć mu dziewczynę.
Osobą, którą Daryl obdarzył uczuciem była Leah, która prowadziła samotnicze życie w chatce w środku lasu. W 15 minut trudno jest stworzyć przekonującą miłosną historię, więc wkradło się w nią nieco niezręczności i sztuczności. Zabrakło w tym nutki romantyzmu i wrażliwości. To był najsłabszy element tego wątku. To już nawet pierwsze spotkanie Daryla z Psem miało w sobie więcej uczucia i prawdziwości, niż ta drętwa miłość. Miłośnicy tego zwierzaka mogą być zadowoleni, bo jego historia była prosta, ale znacząca. To on połączył Daryla z Leah, więc pojawienie się Psa w serialu ma teraz ciekawą i głębszą genezę oraz nie jest przypadkowe. To wciąż nic nadzwyczajnego, ale cieszy, że twórcy to tak zręcznie wytłumaczyli.
Warto wspomnieć też o Leah.
Lynn Collins, która się w nią wciela zagrała bardzo dobrze. Dzięki niej smutna historia z przeszłości tej bohaterki angażowała emocjonalnie i skupiała uwagę. Jako postać jednak nie zyskała sympatii, a jej ewentualny powrót w bieżącym lub następnym sezonie jest w gruncie rzeczy obojętny. Ten gościnny występ raczej nie pozostanie w pamięci na długo.
Historia Daryla rozwijała się spokojnym tempem. Twórcy wiele uwagi poświęcili wizualnej stronie odcinka, która dodatkowo w retrospekcjach nabrała żywszych i cieplejszych kolorów. Z przyjemnością oglądało się te piękne ujęcia przyrody, lasu i rzeki. Dzięki takim widoczkom trochę mniej desperacko wyglądała samotna misja Daryla, który niestrudzenie poszukiwał Ricka. Jego przyjaciel został nawet przez niego nazwany bratem, co wzbudziło nostalgię za czasami, gdy razem walczyli o przetrwanie grupy. Poza tym nieźle też pokazano szalejącą burzę, ale mimo tych krajobrazowych i estetycznych walorów odcinek się dłużył.
Tak naprawdę to wątek związany z Carol i Darylem był najciekawszy w całym epizodzie. Ich podróż rozpoczęła się sympatycznie, co od razu kieruje myśli w stronę przyszłego spin-offa, który skupi się na tej dwójce bohaterów. Jest między aktorami fajna, przyjacielska chemia, co może zaprocentować w ich wspólnym serialu, który zapowiada się teraz obiecująco. Ten pomysł może się powieźć. Jednak pod koniec odcinka ich relacja się popsuła i padło kilka gorzkich słów. Wcale nie zapomniano o wojnie z Szeptaczami, a do tego Daryl zauważył kombinatorstwo Carol i jej ucieczkę przed odpowiedzialnością za swoje czyny. Znowu została przypomniana sytuacja z Connie, a zarzut Dixona był ciężkim ciosem zadanym bohaterce. Czyżby doszło do rozłamu w ich przyjaźni? Nie jest to wydarzenie, które widzowie będą przeżywać, ale wyznacza ciekawy kierunek fabuły. Ich kłótnia była najintensywniejszą sceną całego epizodu, co raczej o nim dobrze nie świadczy. Natomiast
Norman Reedus i
Melissa McBride pokazali się z dobrej strony.
Osiemnasty odcinek ma formę zapychacza, który niestety nudził. Romansowy wątek rozwijał się powolnie i nie wyzwalał właściwie żadnych emocji. Za krótko trwał, aby mógł opowiedzieć wartościową i jakościową historię. Epizod nie był zły, bo jednak miał pewien cel, aby skłócić bohaterów i wykorzystać to w dalszej części sezonu lub w finałowej serii. Wizualnie też prezentował się imponująco. Ale to za mało, aby zainteresować i usatysfakcjonować widzów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h