Kto w przeszłości przeczytał "Wiedźmin. Sezon burz" Andrzeja Sapkowskiego, ten natychmiast odnajdzie się w komiksowej rzeczywistości, jaką dostarcza "The Witcher: Fox Childern". Główne postacie zeszytu, czyli Wiedźmina wraz z krasnoludem Addario Bachem, poznajemy, gdy znajdują się w okolicach Delty Pontaru. Udają się Novigradu. Pełen niespodzianek i momentami śmiesznych akcentów wojaż kończy się, gdy docierają oni do portu Windley, gdzie załapują się jako pasażerowie na statku o nazwie Prorok Lebioda. Współtowarzysze podróży nie są gapowiczami, ale w zamian za niewielką pomoc otrzymają oni podwózkę do docelowego miejsca. Geralt i Addario nie wiedzą jeszcze, co ich czeka. Kiedy się dowiadują, jest już za późno, żeby się cofnąć i całą sytuację odkręcić. Trzeba brnąć dalej i mieć nadzieję, że wiedźmińskie umiejętności ocalą załogę Proroka. Paul Tobin oraz Joe Queiro w przypadku komiksu "The Witcher: Fox Childern" postanowili oprzeć swoją historię na istniejącej opowieści zawartej w "Wiedźmin. Sezon burz". Twórcy obrazkowej historii wprowadzają te same postacie, a zatem znawcom tematu nakreślają niejako los, jaki na nich spoczywa, a którego pierwotnym autorem jest Andrzej Sapkowski. Czy duet zdecyduje się na wielkie odstępstwa od oryginału? Na to będziemy musieli jeszcze poczekać. "The Witcher: Fox Childern", podobnie jak "The Witcher: House of Glass", ma się składać z 5 numerów, a dotychczas ukazały się 2.
©Dark Horse Comics
  W "The Witcher: Fox Childern" nie ma owijania w bawełnę. Jak ma być twardo i po męsku, to jest, nawet "mięso" jest rzucane przez bohaterów. Zresztą po tym, co się wydarzyło na pokładzie Proroka Lebiody, niejeden by sobie zaklął - i to całkiem soczyście. Wiedźminowi oraz pozostałym członkom przeklętego rejsu przyjdzie zmierzyć się z niebezpieczeństwem, którego nawet Wiedźmini się obawiają, a co dopiero zwykli śmiertelnicy. Tytuł komiksu nawiązuje do Aguaru, stworzenia przypominającego wyglądem lisa, które potrafi przybrać również kobiecą formę. Aguaru nie są w stanie się rozmnażać, gdyż występują jedynie w żeńskiej formie, stąd aby utrzymać gatunek przy życiu, muszą porywać elfie dzieci. Coś takiego wydarzyło się w lokalnej społeczności. Warstwa fabularna komiksu skonstruowana została na zasadzie odwróconej piramidy, z początku dostarczając czytelnikowi mało istotnych informacji, by z każdą kolejną stroną zasypywać go dość istotnymi faktami, a ostatecznie zakończyć prawdziwym cilffhangerem, od którego tak naprawdę zacznie się właściwa opowieść. "The Witcher: Fox Childern" jest komiksem mocno przegadanym, dymki z informacjami znajdują się na każdej z kart w ilościach często przekraczających kilkanaście na stronę. Zdecydowanie większa część tego zeszytu poświęcona jest tekstowi, za to akcji poza jednym, dwoma wyjątkami nie ma wcale. O ile cała fabularna otoczka jest świetnie przyswajana, to nadal mam problem z przyzwyczajeniem się do specyficznego rysunku autorstwa Joe Queiro. Brudny i ciężki klimat, jaki stworzył już w poprzedniej opowieści, jest odpowiedni dla natury Wiedźmina, ale całość w moim odczuciu wygląda raczej jak karykatura, a nie wierne odwzorowanie świata Sapkowskiego. Czytaj również: „Wiedźmin: Dom ze Szkła”: Komiksowy Geralt – recenzja Premierowy numer "The Witcher: Fox Childern" jest świetną zapowiedzą tego, co będzie rozgrywało się w dalszych zeszytach. Komiks oprócz obrazkowej historii, nie ukrywajmy tego – częściowo odtwórczej – pełni dodatkową funkcję. Ma za zadanie zachęcić czytelników do sięgnięcia po grę "The Witcher 3: Wild Hunt", której premiera będzie miała miejsce 19 maja. "The Witcher 3: Wild Hunt" to jeden z moich priorytetów na pierwsze półrocze tego roku, ale to "The Witcher: Fox Childern" sprawił, że nie myślę o niczym innym, jak o chęci zagrania w nowego "Wiedźmina" już teraz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj