Wojna światów zbliża się wielkimi krokami i czuć to niemal z każdego kadru komiksu Thor. Preludium wojny światów. Tytułowy  bohater dosłownie przechodzi przez Hel, próbując wydostać się z więzienia anielic przy nieoczekiwanej pomocy swojej siostry Angeli, natomiast Roz Solomon próbuje odnaleźć się po upadku SHIELD i otrzymuje zaszczyt pracowania dla Wakandy. Zdolna agentka ma wiele talentów, ale jednym z nich bez wątpienia jest umiejętność pakowania się w kłopoty - starcie z lodowymi olbrzymami uświadamia jej, jak blisko jest konflikt na niewyobrażalną skalę. Los dziesięciu światów staje pod znakiem zapytania, a zanim do starcia ruszą pięści i czary, Thor próbuje jeszcze odszukać Mjolnira, bo tylko w ten sposób zyskałby partnera niezbędnego do pokonania armii Malekitha. Jason Aaron skrupulatnie kontynuuje opowieść o stracie, potrzebie samoakceptacji, uświadomienia sobie własnej godności i nieprzepracowanych traumach wywołanych trudną relacją ze swoim ojcem. Ten temat zostaje mocno zarysowany również poprzez narrację z offu samego Odyna, który wspomina stosunki ze swoim ojcem - Borem. Zauważa, że lanie od niego było jedynym przejawem troski, ale po setkach tysięcy lat, sam nie potrafił wyciągnąć wniosków i powiedzieć swojemu synowi, że go kocha i jest z niego dumny. Krótkie, ale bardzo treściwie przedstawione starcie syna z ojcem jest ozdobą komiksu i daje się odczuć napięcie oraz żal, który narastał między nimi od bardzo długiego czasu.
Marvel Now/Egmont
To jednak nie jest jedyny tak udany segment zawarty w drugim tomie. Otwiera go sekwencja z dalekiej przeszłości, w której Odyn nie jest zadowolony z tego, jak długo Thor przesiaduje w Midgardzie. Wszechojciec decyduje się zaufać Lokiemu, który ma plan, jak sprawić, aby jego brat powrócił do domu - uświadomić mu kruchość życia na Ziemi. Psotnik dobrze kombinował, aby pokazać Thorowi, że nie jest dobrym pomysłem angażować się w tamtejsze życie, bo jest ulotne i przemyka szybciej niż gwiazdy zdążą mrugnąć. Plan oczywiście się nie udaje, bo ani brat, ani ojciec nie rozumieją Thora i jego determinacji. Ta krótka przypowiastka udanie wprowadza nas w całkiem solidny komiks, któremu nie brakuje akcji i ciekawego prowadzenia wątków. Inna sprawa, że odczuwalny jest fakt zawarty w samym tytule - mamy do czynienia z wprowadzeniem do dużego eventu, więc konie scenarzystów jeszcze wstrzymane są w stajni i daje się to odczuć.
Pastelowe rysunki Mike'a del Mundo przy pierwszym tomie stanowiły wyzwanie, ale tutaj ta forma kapitalnie koresponduje z treścią i tworzy klimat tej opowieści z pogranicza mitów i science fiction. W komiksie przeplatają się też kreski Lee Garbetta i Tony'ego Moore'a, ale główna opowieść ma swój spójny styl, więc od strony wizualnej komiks należy ocenić bardzo wysoko. Trudno oceniać Preludium Wojny światów w oderwaniu od wcześniejszych historii. Rozwijane wątki Roz Salomon, Jane Foster i przede wszystkim Thora, to historia trwająca od kilku lat i wreszcie zmierza do widowiskowej kulminacji. Skrzętnie budowana, zawierająca wiele niuansów opowieść Aarona jest znakomita i warta polecenia, a tom drugi chociaż oferuje dość prostą fabułę, to jednak trzyma fason i przyzwoicie wprowadza nas do tego, co niebawem nadejdzie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj