Po wyprawie Masonów oczekiwałem przygody, akcji, niespodzianek, emocji i ciekawej historii. Zamiast tego twórcy z uporem maniaka powracają do konceptu przeciętnej i mało wiarygodnej obyczajówki, która z gatunkiem science fiction nie ma nic wspólnego. Masonowie napotykają rabusiów i, pomimo bycia doświadczonymi żołnierzami, dają się okraść w sposób niezwykle banalny. Dalej mamy podchody obu rodzin, które nasycone są ckliwymi, patetycznymi hasłami na temat wartości rodziny i trudów codzienności. Jedna scena może śmiało powalczyć o nagrodę dla najbardziej kuriozalnej roku. Mowa o tym, co dzieje się chwilę po fragmencie, gdy mężczyzna z wielkim nożem szarpie się z Halem i prawie już przytyka mu go do gardła. Wyraźnie widzimy, że chce go zabić, więc reakcja młodszego brata Hala nie jest żadnym zaskoczeniem. Zrobił to, co powinien, by ratować krewnego. Tylko kto, u licha, każe złoczyńcy zadawać potem pytanie roku "Dlaczego to zrobiłeś?". Mamy wierzyć, że mężczyzna wcale nie przykładał ostrego noża do gardła Hala, dlatego jego zdziwienie postrzeleniem ma być uzasadnione? Zachowanie Toma pod koniec odcinka również jest niedorzeczne. Świetnie, że chce ratować bandę niedoszłych oprawców, ale twórcy ponownie pokazują nam go jako naiwnego głupca, a nie doświadczonego partyzanta. 

Gdzieś w tle widzimy wydarzenia rozgrywające się w Charleston. Pojawia się znany nam kosmita z nieprzytomnym prezydentem. Dobry gest, który może zacementować sojusz z ludźmi. Do tego poznajemy wiele szczegółów związanych z działaniem budowanej broni. Stawka we Wrogim niebie nigdy nie była tak wysoka. To jest obietnicą, że końcowe odcinki mogą nam zapewnić wiele emocji.

Przez wszystkie odcinki trzeciego sezonu, łącznie z bieżącym, twórcy wyraźnie sugerują nam, że szpiegiem będzie nowa pani prezydent. Dostajemy nawet wątek Pope'a, który zaczyna sam podejrzewać ją o niecne uczynki, co owocuje konfliktem z władzami oraz nawet z Weaverem. Wygląda na to, że jednak pani prezydent jest jedynie przezorna i skrupulatna. Po wydarzeniach z premierowego odcinka wiadome było, że to kobieta jest szpiegiem (na to przynajmniej wyglądało, gdy postać przemykała koło szyby). Umiejętnie udaje się zmylić nasz trop aż do ostatniej chwili, gdy ujawniona zostaje nam jego tożsamość. W żadnym odcinku nie było nawet najdrobniejszej sugestii, że to właśnie ta dziewczyna za wszystkim stoi. Warty odnotowania jest fakt liczby robaków, które ją opanowały. Hal miał jednego, ona ma ich z tuzin. Pozytywne zaskoczenie.

Tym razem dostajemy drugi z rzędu bardzo słaby odcinek, który skupia się na tym, czego nie chcemy oglądać. Wygląda jednak na to, że to koniec zapychaczy, gdyż zapowiedź kolejnego epizodu zwiastuje nam niemałe emocje.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj