Transformers: Wiek zagłady” ("Transformers: Age of Extinction") to film, który należy oglądać w kinie – tam olbrzymie roboty, wybuchy i ziejące ogniem mechaniczne dinozaury mogą zrobić na widzach wrażenie. Nie da się przecież odmówić reżyserowi rozmachu – czwarta część powtarza schematy pozostałych trzech, ale robi to głośniej i mocniej. Jeśli w pierwszej dużo było wybuchów, „Wiek zagłady” serwuje ich nam cztery razy więcej – strach pomyśleć, co przyniesie nam kolejna część historii o robotach. Film oglądany na ekranie telewizora (niezależnie od jego wielkości) traci swój największy atut, którym jest widowiskowość. Sceny, za które fani uwielbiają serię "Transformers" Baya, nie robią już takiego wrażenia jak w kinowej sali. Drugą sprawą jest zmiana aktorów, a przecież już utrata Megan Fox była ciosem dla filmów, bo nie ma co ukrywać, jej postać potrafiła być widowiskowa (i niekoniecznie mowa o umiejętnościach aktorskich) – niezależnie od tego, jakie powody miał reżyser, by zakończyć z nią współpracę, kolejne kreacje kobiece nie były już tak interesujące. W „Transformes: Wiek zagłady” pojawiają się już zupełnie inni ludzcy bohaterowie. To wybitnie niekorzystna zmiana, jakby czynnik ludzki nie miał w historii żadnego znaczenia – i choć poprzednie filmy również nastawione były na walkę robotów, aktorzy mieli w nim swoje miejsce. W części czwartej są tylko dodatkiem, służą wyłącznie wypełnieniu niewielkich luk między kolejnymi starciami. [video-browser playlist="613550" suggest=""] W kwestii fabuły trudno już się wypowiadać: kolejne zmartwychwstania, kolejni sojusznicy (przyznaję, że chyba najbardziej widowiskowi do tej pory, bo ogromne dinozaury ziejące ogniem naprawdę robią wrażenie – choć i to najlepiej oglądać w kinie) i walka dobra ze złem. Film jest wielowątkowy, ale trudno oczekiwać niespodzianek. Ponadto oglądając tę produkcję, ma się wrażenie, że reżyser podszedł do nich po macoszemu, nie rozwijając ich, nie tłumacząc i w ten sposób tworząc zupełnie bezładną plątaninę zanudzających widza scen. Zobacz również: „X-Men: Apocalypse” – oto młodzi Storm, Jean Grey i Cyclop. Aktorzy obsadzeni! Reasumując, choć "Wiek zagłady" to średnie kino, to miłośnicy serii i tak po niego sięgną, bo jeśli traktować go tylko jako kolejną odsłonę bijatyki ogromnych robotów pośrodku miasta, film da się obejrzeć – zwłaszcza jeśli uda się trafić na maraton w kinie, gdzie potężne wybuchy odwrócą uwagę od wszystkiego innego. Daleko jednak do poziomu "jedynki", do której chętnie się wraca. Wydanie DVD Dodatki: bezpośredni dostęp do scen Język: angielski DD 5:1, polski (lektor), angielski Napisy: polski
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj