Przecież jest tyle innych seriali do obejrzenia. Na kolejną sitcomową, stereotypowo przerysowaną opowieść o gejach nie miałem ochoty, na smutny dramat o alienacji i wewnętrznych dylematach (jakich kilka ostatnio pojawiło się w polskich kinach) również. To co dobre, mądre i z rozmaitych perspektyw na ten temat zobaczyłem już przed laty w innym serialu HBO, Sześć stóp pod ziemią. I już.

Ale jednak, jak przyszło co do czego, obejrzałem Spojrzenia. Ot, choćby dlatego, że byłem w Los Angeles po to, by zrobić wywiady z obsadą i twórcami serialu. Więc obejrzałem. Pilota. I będę oglądał dalej. Bo to dobry serial - sympatyczna, lekka opowieść o trzech przyjaciołach i ich normalnym życiu. Tak się składa, że to geje, ale to wcale nie najważniejsze. Inaczej - to wcale nie ważniejsze niż np. to, że jeden z nich jest Latynosem, a drugi już po czterdziestce. Ot, życie. Chodzi mi o to, że nikt tu nie ma problemów z własną orientacją, tak samo jak nikt nie chowa się przed Urzędem Imigracyjnym. To historia o codziennym życiu, o niezręcznościach, jakie można popełnić na randce, o tym, jak stały związek polega na kompromisach, a także - a może przede wszystkim - o mieście. Ten serial pokazuje San Francisco, o jakim ciągle słyszymy, a które wreszcie możemy zobaczyć. Kręcony z maksymalną wiarygodnością, w prawdziwych wnętrzach i rozpoznawalnych plenerach – wszystko wskazuje na to, że dostaniemy w tym roku najlepszy wizualny przewodnik po tym mieście od czasu "Ulic San Francisco".

[video-browser playlist="635453" suggest=""]

Spróbujcie tego serialu chociażby dla Jonathana Groffa, który tu wreszcie gra główną rolę i pokazuje, że jest w stanie pociągnąć swoją charyzmą całą opowieść. Jeśli zauważyliście go w Glee czy Bossie, to tu od pierwszej minuty spodoba Wam się tym bardziej.

Oto więc świeże (choć stroje bohaterów momentami sprawiają wrażenie pochodzenia sprzed kilku dekad, ale to w końcu San Francisco), momentami zabawne i sprawiające wrażenie naprawdę szczerego spojrzenie na codzienność gejowskiego życia. Nie znajdziecie tu wielkich homofobów, nie znajdziecie lesbijek – nie można w jednym niedługim serialu zmieścić wszystkiego. Ale tyle, ile jest, wystarcza na dobre pół godziny serialowej rozrywki na poziomie, do jakiego HBO przyzwyczaiło nas już dawno temu.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj