Sceny retrospekcji są najjaśniejszym punktem tego odcinka, bo pokazują nam kulisy adopcji Henry'ego przez Reginę. Jest to o tyle ważne, że stanowi początek przemiany Złej Królowej w kobietę czującą, bardziej ludzką i ciepłą. Pokazano to w typowy dla serialu sposób - rozsądnie i z sercem. Wahanie Reginy, która nie umie zachować się względem dziecka wyczuwającego zło w jej sercu, jej dylemat i ostateczne pokochanie wygląda nadzwyczajnie dobrze. Najlepsze są jednak sceny z Rumpelem i te świetne, dwuznaczne rozmowy. To właśnie dzięki temu wyśmienitemu duetowi Once Upon a Time da się oglądać, czego nie mogę powiedzieć o Once Upon a Time in Wonderland, gdzie brak jest tak wyrazistych postaci. Sceny te mają nam pozwolić lepiej zrozumieć Reginę, jej motywacje i siłę, którą daje jej miłość do Henry'ego. To broń potężniejsza niż cokolwiek innego i jedyna rzecz, jakiej Pan nie przewidział.

Lana Parilla kradnie ten odcinek, błyszcząc w wielu scenach. Jest wyrazista, charyzmatyczna i oferuje nam wiele emocji. Cały epizod kręci się wokół Reginy i pokazuje nam bohaterkę, którą chciałoby się oglądać częściej. Słuszny jest także jej komentarz odnośnie Neala, znakomicie podsumowujący jego nijakość. Najlepsza jest jednak scena przy drzewie żalu, w której Piotruś Pan chełpi się swoim zwycięstwem. Ta mina na jego obliczu, gdy Regina mówi o swoich okrucieństwach i braku żalu... Pięknie to wygląda, gdy triumfuje osoba, po której wszyscy zebrani najmniej się tego spodziewali. Regina pomimo swojej przeszłości staje się najlepszą, najbardziej wyrazistą i ludzką postacią tego serialu, która dodatkowo - w odróżnieniu od papierowej grupy wzajemnej adoracji - nic nie straciła ze swojego wigoru.

[video-browser playlist="635472" suggest=""]

Negatywnie wypadają wszelkie sceny z Zagubionymi Chłopcami, które są za bardzo przesłodzone. Rozmowy o uczuciach, o rodzinie i miłości w takim wykonaniu są poniżej poziomu Once Upon a Time. Ja chcę oglądać tego typu wątki w stylu baśniowym, a nie inspirowane mdłą telenowelą (czym bez wątpienia jest także cały wątek Śnieżki i księcia).

Największym nieporozumieniem Once Upon a Time jest zamiana ciałami Piotrusia i Henry'ego. Twórcy pozbawiają się jednej z największych zalet tego sezonu, czyli złowieszczego aktora grająca Pana. Zamiast tego najbardziej irytujący dzieciak współczesnej telewizji ma grać nowego Pana i zgodnie z oczekiwaniem w ogóle mu to nie wychodzi. Nawet jako nikczemny Piotruś sprawia on wrażenie komiczne, i to raczej nie w pozytywnym sensie. Jestem bardzo rozczarowany takim obrotem spraw.

Dawno, dawno temu imponuje Laną Parillą i skupieniem się na Reginie, dzięki czemu dziewiąty odcinek możemy zaliczyć do udanych. Komplementowałbym go o wiele bardziej, gdyby nie absurdalny wątek zamiany Henry'ego w Piotrusia.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj