Od poprzedniego tomiku z przygodami długouchego samuraja minęło już dwa lata. W tym czasie Egmont zaczął wydawać powiększone wydania zbiorcze serii o króliku samuraju, a sam Stan Sakai przeniósł się ze swoim bohaterem do innego wydawnictwa - IDW Publishing i zapewne dlatego w numeracji tego tomu widnieje cyfra jeden, choć jest to jak najbardziej trzydzieste czwarte zbiorcze wydanie z przygodami Usagiego. Nowe wydawnictwo to nowe pomysły i dlatego Usagi Yojimbo, który w swoich tradycyjnych wydaniach był czarno-białym komiksem, tym razem ukazuje się w kolorze. To trochę zaskoczenie, bo jednak przyzwyczailiśmy się do jednolitej formuły przygód Usagiego, ale akurat ten bohater ma to do siebie, że świetnie wygląda w obydwu wersjach. Zresztą rozmyślanie nad tym, czy była to słuszna decyzja wydawnicza, szybko porzucamy, pogrążając się we wciągającej fabule najnowszego tomu. W poprzednim tomie, czyli Zdradzonych, Stan Sakai stworzył trochę nietypową historię z kryminalnymi wątkami i duchowym tłem, dla polskiego czytelnika z pewnością zaskakującą, bo ukazującą funkcjonowanie religii chrześcijańskiej w Japonii szesnastego wieku. W Bunraku i innych opowieściach twórca wraca do tradycyjnego trybu, proponując cztery arcyciekawe historie i jednocześnie uciekając od fascynacji kryminałem, który dominował w ostatnich tomach. W zamian dostajemy przede wszystkim horror i demony, trochę humoru, ale także niezwykle romantyczną i zarazem smutną opowieść, która chyba żadnego czytelnika nie pozostawi obojętnym.
Źródło: Egmont
Tytułowa jest zarazem najdłuższa i wykorzystuje kolejny element japońskiej kultury, który Sakai tak umiejętnie wplata w swoje albumy. Bunraku to bowiem przedstawienie prosto z japońskiego teatru lalkowego, które dla ciekawskiego i lubującego się w wymyślonych historiach królika okaże się nie lada wyzwaniem, kiedy lalki nagle przemienią się w demony. Dawno nie widzieliśmy Usagiego tak bezradnego w starciu z nadprzyrodzonymi siłami i aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby sprawy nie wziął w swoje ręce lis, czyli Sasuke - łowca demonów.
Kolejna opowieść to Bohater, jedna z najsmutniejszych w dorobku Stana Sakai. W Bohaterze Usagi na swej drodze spotyka zdolną pisarkę, która jest maltretowana przez zazdrosnego o jej rosnącą sławę męża samuraja. Nic tutaj nie toczy się po naszej myśli, a zabiegi Usagiego próbującego pomóc kobiecie zderzają się z bezlitosnym murem japońskiej kultury i tradycji. W Adachi Usagi trafia w tracie swej pielgrzymki na pole bitwy, która przesądziła niegdyś o jego losie. To temat, który powraca w opowieściach o króliku samuraju i stanowi ważne dopełnienie jego historii. Znów jest smutno i jakby wynagradzając ten melancholijny nastrój, Sakai w ostatniej opowieści proponuje nieco lżejszy ton. Czytelnicy na pewno ucieszą się na widok Gena i jego aktualnego współtowarzysza, którzy razem z Usagim przeżyją szaloną przygodę. Taką, o której ze wstydu (i ze zmęczenia) jak najszybciej chcieliby zapomnieć. Na koniec jest zatem trochę śmiechu, ale i smutnej prawdy życiowej, pokazującej społeczne wykluczenie wędrujących przez Japonię roninów, nierzadko branych za zwykłych oszustów i włóczęgów. Finał tomiku następuje szybko, ale ta krótka lektura jest niezwykle satysfakcjonująca. Po różnych eksperymentach z ostatnich lat czuć, że Stan Sakai wszedł z powrotem na niegdyś wytyczony szlak, na którym zaczął dostarczać swoim czytelnikom uniwersalne w swym wymiarze, krótkie opowieści. Tak jest właśnie w trzydziestym czwartym tomie, który jest wyraźną zwyżką formy u autora. I oby tak zostało.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj