Autorzy serii Vei czerpią z mitologii nordyckiej, by opowiedzieć własną historię utrzymaną w klimatach fantasy. Jak wypada ta próba? Oceniamy.
Mitologia nordycka jest wdzięcznym materiałem do wykorzystywania przez współczesnych twórców pragnących osadzić swoje fabuły w realiach fantasy. Nie inaczej stało się w przypadku
Sara Elfgren i
Karl Johnsson, którzy w komiksowej serii
Vei zabierają nas do świata wikingów… i ich bogów.
Pierwszy tom
Vei, vol. 1 rozpoczyna się od morskiej wyprawy mieszkańców północy, którzy poszukują przejścia do Jotunheimu, jednego ze światów z nordyckiej mitologii. I faktycznie, to się im udaje – głównie za sprawą uratowanej z morza Vei, która pochodzi właśnie z tego miejsca. Jednakże chwalebna wyprawa okazuje się katastrofą, bo zamiast skarbów odnajdą w Jotunheimie zgubę. Świat olbrzymów nie jest przyjaznym miejscem, a zaprezentowane wydarzenia sprawią, że i natura ludzkich bogów okaże się inna, niż do tej pory myśleli wikingowie.
W dalszej części tej historii, by nie zdradzać za dużo, rozpoczyna się turniej, którego rezultat może wpłynąć na los zamieszkiwanego przez ludzi Midgardu. W centrum wydarzeń znajduje się oczywiście Vei, a także jeden z ocalałych z wyprawy ludzi. Swoje namiesza Loki czy pomoże jeden z olbrzymów, ale generalna wymowa jest prosta: ludzie są tylko pionkami w większej grze ku uciesze (lub spełnieniu ambicji) bogów.
Założenia fabularne
Vei nie są może przesadnie oryginalne, ale przy odpowiednim prowadzeniu fabuły mogłyby się okazać interesujące; tym bardziej, że nordyckie klimaty cieszą się popularnością wśród dużej rzeczy czytelników. Niestety scenariusz jest prowadzony linearnie, zwroty akcji sprawiają wrażenie wymuszonych, a postaci nie potrafią wzbudzić sympatii… czy nawet większych emocji.
Także strona graficzna nie przykuwa uwagi. Postacie wydają się przerysowane, kadry pozbawione są szczegółów, a fantastyczne istoty nie potrafią zachwycić, oczarować czy przerazić. Całość można by wręcz uznać za rysowaną dla młodszego czytelnika, choć tej myśli zaprzeczają sporadyczne kadry o zabarwieniu erotycznym. Najciekawiej prezentują się ilustracje we fragmencie przedstawiającym „mitologiczne” wydarzenia z przeszłości.
Początek
Vei to prosta, czerpiąca z nordyckiej mitologii opowieść, która niespecjalnie ma atuty, by podbić serce czytelnika. Czy może się to zmienić w drugiej części? Zaprezentowane wątki i zakończenie albumu niespecjalnie dają ku temu nadzieję, ale może twórcy nas zaskoczą? Z jakiegoś powodu w końcu ta seria jest popularna w rodzinnej Szwecji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h