Vei. Tom 1 – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 18 kwietnia 2018Autorzy serii Vei czerpią z mitologii nordyckiej, by opowiedzieć własną historię utrzymaną w klimatach fantasy. Jak wypada ta próba? Oceniamy.
Autorzy serii Vei czerpią z mitologii nordyckiej, by opowiedzieć własną historię utrzymaną w klimatach fantasy. Jak wypada ta próba? Oceniamy.
Mitologia nordycka jest wdzięcznym materiałem do wykorzystywania przez współczesnych twórców pragnących osadzić swoje fabuły w realiach fantasy. Nie inaczej stało się w przypadku Sara Elfgren i Karl Johnsson, którzy w komiksowej serii Vei zabierają nas do świata wikingów… i ich bogów.
Pierwszy tom Vei, vol. 1 rozpoczyna się od morskiej wyprawy mieszkańców północy, którzy poszukują przejścia do Jotunheimu, jednego ze światów z nordyckiej mitologii. I faktycznie, to się im udaje – głównie za sprawą uratowanej z morza Vei, która pochodzi właśnie z tego miejsca. Jednakże chwalebna wyprawa okazuje się katastrofą, bo zamiast skarbów odnajdą w Jotunheimie zgubę. Świat olbrzymów nie jest przyjaznym miejscem, a zaprezentowane wydarzenia sprawią, że i natura ludzkich bogów okaże się inna, niż do tej pory myśleli wikingowie.
W dalszej części tej historii, by nie zdradzać za dużo, rozpoczyna się turniej, którego rezultat może wpłynąć na los zamieszkiwanego przez ludzi Midgardu. W centrum wydarzeń znajduje się oczywiście Vei, a także jeden z ocalałych z wyprawy ludzi. Swoje namiesza Loki czy pomoże jeden z olbrzymów, ale generalna wymowa jest prosta: ludzie są tylko pionkami w większej grze ku uciesze (lub spełnieniu ambicji) bogów.
Założenia fabularne Vei nie są może przesadnie oryginalne, ale przy odpowiednim prowadzeniu fabuły mogłyby się okazać interesujące; tym bardziej, że nordyckie klimaty cieszą się popularnością wśród dużej rzeczy czytelników. Niestety scenariusz jest prowadzony linearnie, zwroty akcji sprawiają wrażenie wymuszonych, a postaci nie potrafią wzbudzić sympatii… czy nawet większych emocji.
Także strona graficzna nie przykuwa uwagi. Postacie wydają się przerysowane, kadry pozbawione są szczegółów, a fantastyczne istoty nie potrafią zachwycić, oczarować czy przerazić. Całość można by wręcz uznać za rysowaną dla młodszego czytelnika, choć tej myśli zaprzeczają sporadyczne kadry o zabarwieniu erotycznym. Najciekawiej prezentują się ilustracje we fragmencie przedstawiającym „mitologiczne” wydarzenia z przeszłości.
Początek Vei to prosta, czerpiąca z nordyckiej mitologii opowieść, która niespecjalnie ma atuty, by podbić serce czytelnika. Czy może się to zmienić w drugiej części? Zaprezentowane wątki i zakończenie albumu niespecjalnie dają ku temu nadzieję, ale może twórcy nas zaskoczą? Z jakiegoś powodu w końcu ta seria jest popularna w rodzinnej Szwecji.
Źródło: fot. Non Stop Comics
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat