Już na samym początku szóstego odcinka słysząc wiersz o zatrutym drzewie, można poczuć dreszcze na plecach. Genialnie ukazano odczucia Klausa. Kiedy głos z offu wspomina o przyjacielu, dostajemy zbliżenie na Elijah; natomiast Marcela widzimy przy opisywaniu wroga. Do tego sam Klaus daje nam sprawozdanie ze swojego planu, jak zwykle pełnego podstępów i manipulacji, których uosobieniem są Camille i ksiądz. Trzy sekundy zbliżenia na Hayley i już wiadomo, że kluczem do władzy jest "cudowne" dziecko. Fenomenalny wstęp do (jak dotąd) najbardziej dynamicznego odcinka w pierwszym sezonie.

Świetnie, że twórcy pozwolili tym razem zagrać pierwsze skrzypce Elijah, który po przejęciu dowództwa naprawdę szybko realizuje swoje zamiary. W przeciwieństwie do młodszego brata działa wyrafinowanie. Przebiegły plan zaprzyjaźnienia się z Daviną i deklaracja pomocy w okiełznaniu potężnej magii przynosi już pierwsze obustronne korzyści. Z pewnością ma jeszcze wiele poważnych planów związanych z młodą wiedźmą i to może być naprawdę fascynujące widowisko. Póki co koncepcje najrozważniejszego wampira z rodu odnoszą same sukcesy.

Poczciwy Elijah nie łamie złożonych obietnic (tych dosłownych), a dodatkowo kolejny raz udowadnia, że rodzina ponad wszystko. Scena zemsty w kościele bez wątpienia warta jest obejrzenia kilka razy. Szybko z pamięci nie zniknie również wyraz twarzy Klausa, początkowo wściekłego na brata za przejęcie kontroli nad rodzinnymi interesami i zepsucie zabawy. Tak szybko, jak na jego twarzy maluje się złość, tak samo pojawia się zaskoczenie i zadowolenie. Ten odcinek zdecydowanie należał do Elijah, który miał szansę nadrobić absencję. Uwadze nie ujdzie nadopiekuńczość i troska, jaką obdarza ciężarną Hayley w chwili zagrożenia życia nienarodzonego dziecka. Momentami zastanawiałam się nad tym, co by się działo, gdyby byli parą…

[video-browser playlist="634072" suggest=""]

Od początku łatwo było zauważyć słabość Klausa do Cami. Dowodem na to jest zahipnotyzowanie, aby usunąć pustkę po stracie brata. Jednak kolejny raz, kiedy wampir okazał uczucia, o które wcześniej go nie podejrzewałam, oberwało mu się. Takiego rodzaju smutku u Klausa po groźbie Camille nawet się nie spodziewałam.

Przy tylu plusach trudno o minusy, ale jednak je znalazłam. Więc: wątek niespełnionej miłości pomiędzy Marcelem i Rebekah. Tak, wiemy, że kiedyś coś ich łączyło, a potem Marcel, zamiast wyciągnąć sztylet z dziewczyny, wybrał przemianę w wampira. Mam nadzieję, że to już ostatni raz, kiedy ta dwójka miała się ku sobie. No i to, co zabolało najbardziej: gdzie się podziały retrospekcje? Już się do nich przyzwyczaiłam, a teraz wręcz oczekuję powrotów do przeszłości. Wiem, że dużo się działo tym razem, ale Marcel rzucający jabłkiem to za mało.

W najbardziej energicznym odcinku nie mogło również zabraknąć mocnego zakończenia. Davina przechodzi na stronę Pierwotnych, a Hayley znika po wizycie Marcela. Czy rola wybawiciela przypadnie Tylerowi, który pożegnał się z nami w TVD i wpada mścić się na Klausie do Nowego Orleanu? Czekam na mocne starcie i oczywiście kibicuję charyzmatycznemu Pierwotnemu. Mam nadzieję, że twórcy w końcu wpadną na pomysł, aby bardziej zaangażować Hayley. Teraz nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się, że The Originals w przeciwieństwie do Pamiętników… dostarcza nam z tygodnia na tydzień coraz lepszych wrażeń. Właśnie takie wampiry chcemy oglądać.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj