To, co uderzyło mnie, bardzo zresztą pozytywnie, w pierwszych minutach po uruchomieniu War Hospital, to szacunek dla historii. Gra nie cacka się, nie owija w bawełnę, rzuca nas na tyły frontu I wojny światowej, jednego z najkrwawszych okresów w historii ludzkości. Tym razem jednak nie wejdziemy w buty kolejnego dzielnego wojaka, tylko przejmujemy kontrolę nad szpitalem polowym. I to z niezłym hukiem, bo już na samym początku, z pierwszym pacjentem, jaki nam się trafi, uczymy się smutnej prawdy - nie można ocalić wszystkich. To nie jest Two Point Hospital, gdzie biegają kolorowe ludziki z wymyślnymi chorobami, to cholerne piekło, w którym kule latają nad głowami, a każda z nich może mieć wypisane twoje imię. Tu nie ma miejsca na sentyment, to brutalna łamigłówka, w której absolutnie wszystko, wliczając w to personel, jest jedynie zasobem, w dodatku bardzo kruchym. I to właśnie zarządzanie nimi jest sednem rozgrywki. Tu nie wydaje się tylko poleceń i patrzy, jak coś się dzieje. Micromanagement jest podstawą tej gry. Najważniejszym zasobem zaś jest czas. Operacje trwają, lekarze męczą się i muszą odpoczywać, personel i pacjenci muszą mieć co jeść, rehabilitacja też wymaga, a jakże, czasu. I tutaj spotykamy się z mechaniką, której nie widziałem w zasadzie od This War of Mine. Nie tylko nie każdego możemy uratować, ale też nie każdego ratować się opłaca. Jakkolwiek cynicznie i okrutnie to nie brzmi, leczenie pacjentów kosztuje, a środki można poświęcić na pacjentów z lepszymi rokowaniami. Takie operacje trwają bardzo długo i absorbują chirurgów, którzy nie mogą zajmować się pacjentami z większą szansą na przeżycie, a dodatkowo ich stan może się pogorszyć w trakcie trwania zabiegu.  Do tego dochodzi jeszcze okres rehabilitacji, który również będzie dłuższy i nie gwarantuje, że będziemy w stanie wysłać go na front. A jak już wspominałem, w tym świecie nawet ludzie są zasobem, w tym wypadku do obrony przed atakami na szpital. Pamiętajcie, że mowa tu o I wojnie światowej,  a więc na długo przed Konwencjami Genewskimi.
fot. Brave Lamb
+1 więcej
Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, jest ona bardzo prosta. Nie oznacza to oczywiście, że gra jest brzydka, po prostu nie ma co spodziewać się jakichś fajerwerków. Na pochwałę zasługują rysowane przerywniki filmowe i klimatyczna, nieco przygaszona paleta barw. Świetnie za to prezentuje się ścieżka dźwiękowa, która jest po prostu przyjemna i miło się jej słucha. Jedyny zarzut jest taki, że mogłaby tworzyć większą atmosferę napięcia. Podsumowując, War Hospital to bardzo ciekawa idea z ogromnym szacunkiem dla historii, jednak miejscami spłycona - przydałaby się bardziej spójna narracja czuwająca nad całą rozgrywką. Nie żałuję czasu spędzonego z tą produkcją, wręcz przeciwnie, jednak zdaję sobie sprawę, że dałoby się to wszystko zrobić po prostu lepiej. Mam nadzieję, że twórcy nie spoczną na laurach i doczekamy się pełnoprawnego sequela, który naprawi pewne kwestie, w szczególności narrację. Jeśli planujecie grać w to na konsoli, odradzam. Jest to gra zdecydowanie przeznaczona na PC i choć doceniam, że twórcy chcieli dać możliwość zagrania jak najszerszej grupie odbiorców, to sterowanie za pomocą kontrolera jest momentami prawdziwą katorgą. Da się w to grać, oczywiście, ale czasem ciśnie mi się na usta porównanie do próby golenia się kręglem. Ocena wersji na PC spokojnie byłaby oczko wyższa. Polecam przede wszystkim fanom historii i nietuzinkowych gier o zarządzaniu. Plusy: + brutalne, okrutne realia wojny; + klimat; + nietuzinkowe spojrzenie na gry wojenne. Minusy: - kiepskie sterowanie na konsoli; - bugi do poprawienia;  - niektóre rozwiązania mechaniczne; - zbyt ogólnikowa fabuła.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj