Serial Versailles jeszcze przed swoją światową premierą wzbudzał kontrowersje we Francji, bo oto produkcja o ważnym etapie francuskiej historii stworzona została przez Anglików, grają w niej Anglicy i mówią po angielsku. To oczywiście nie podobało się Francuzom, którzy woleliby, aby wszystko było po francusku. Producentom jednak zależało na tym, by sprzedać serial na świecie i opowiedzieć ciekawą historię. Szkoda, że pilot nie porywa tak jak przedpremierowe kontrowersje. Historia jest typowa dla gatunku seriali historycznych, dlatego też w 1. odcinku nic specjalnie nie zaskakuje. Mamy więc pałacowe intrygi, dużo odważnie ukazanego seksu i politykę, która ma napędzać całą fabułę. Czasem odnosiłem wrażenie, że twórcy oglądali The Tudors albo The Borgias i zapisywali sobie wszelkie schematy, jakie powinny pojawić się w ich serialu. Nie mam nic przeciwko schematom, dopóki są ukazane ciekawie i z pomysłem. Tutaj wszystko jest poprawne - zgodne z ramami i wytycznymi gatunkowymi, ale kompletnie nieporywające. Kolejne łóżkowe podboje króla nie mają zbyt wiele fabularnego znaczenia, a zaprezentowane intrygi nie mają w sobie napięcia ani ciekawego pierwiastka, który byłby w stanie zaangażować widza. Przez to też trudno oglądać ten odcinek z wielkim zainteresowaniem, bo jest nudno i przeciętnie. No url Najgorzej jednak jest z bohaterami. Dawno nie widziałem serialu, który w 1. odcinku potrafiłby pokazać postacie tak mało atrakcyjne, mdłe i nieciekawie. Nikt tutaj nie jest w stanie zainteresować, pokazać czegoś więcej ponad ustalony gatunkowy stereotyp i wywołać jakieś emocje. Jedynie George Blagden (Athelstan z Wikingów) w głównej roli króla jest w stanie budować coś, co ma potencjał na dobry rozwój. Pomijając wciśnięte na siłę i rozciągające niepotrzebnie odcinek podboje łóżkowe, jego charakter zostaje nieźle rozrysowany z jasnymi punktami - widać, że dojrzewanie króla może następować i kierować się w ciekawą stronę. Szkoda tylko, że mamy zaledwie jednego poprawnego bohatera (król nie jest postacią wybitną), który musi ponieść cały serial na swoich barkach. Pozostałe postacie to nieciekawe, nudne, mdłe i pozbawione ikry stereotypy, które nie są w stanie zainteresować. Brakuje tutaj pełnokrwistych bohaterów z charyzmą, którzy przyciągaliby do ekranu. Na razie nie widać za bardzo tego ogromnego budżetu, ale trzeba przyznać, że pod względem technicznym wszystko stoi na dobrym poziomie. Kostiumy, scenografie, lokacje - to wszystko cieszy oko i pozwala wczuć się w klimat przedstawionej epoki. Mam jednak też zarazem trochę z tym problem, bo choć z jednej strony rozumiem, że w większości oglądamy francuski dwór, to dlaczego wszystko musi być w tym serialu takie czyste, wręcz sterylne? Gdy przechodzimy do trochę innych rejonów świata, nadal jest to zbyt piękne i pozbawione potrzebnego realizmu. Dobra - może i podczas pewnych scen jest brutalnie, a postacie są całe ubabrane krwią, jednak trochę tego niewiele, bo to naprawdę może niektórym widzom utrudnić wczucie się  i uwierzenie w tę epokę. Po 1. odcinku Versailles kompletnie nie porywa i nie jest w stanie zachęcić do obejrzenia kolejnego. Zbyt to schematyczne i robione jakby po linii najmniejszego oporu, by odczuwać satysfakcję. Potencjał w historii jest spory, więc pozostaje nadzieja, że w dalszych odcinkach rozwija się należycie. Zapowiada to cliffhanger, aczkolwiek sam w sobie jest okrutnie przewidywalny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj