W nowym odcinku Westworld twórcy rzucają nam sporo światła na przeszłość antagonisty, Seraca. Oceniam.
W
Westworld Dolores i Caleb pojmują Liama, aby dostać się do Roboama, w którym przechowywane są profile wszystkich osób na planecie. Jednak ich śladem ruszają ludzie Seraca, którzy starają się zapobiec działaniom hosta i jej wspólnika. W tym czasie poznajemy przeszłość antagonisty i wydarzenia, które doprowadziły do powstania Roboama. Przy okazji obserwujemy relację Seraca z jego bratem, geniuszem, ale również nieprzystosowanym szaleńcem, którego działania mogą doprowadzić do zagłady świata.
Twórcy w tym odcinku postanowili bardziej rozbudować relację Dolores i Caleba i nawet nieźle się to sprawdziło. Coraz ciekawiej wygląda ta więź. Twórcy nie obchodzą się z nią bardzo łopatologicznie, nie przedstawiają wszystkiego na talerzu, bardziej grają subtelnymi nutami. Dlatego nie dają nam dużych gestów i mów, które mają zaznaczyć wyjątkowość tej relacji, a zwykłe, małe gesty jak na przykład pełne uwielbienia lub zaciekawienia spojrzenie. I to wyszło im na dobre. Wolę takie zagrywki, chociaż w niektórych momentach dało wyczuć się jakiś rodzaj chłodu bijący w tej relacji od Dolores. Według mnie jest to chwyt twórców, aby nie przekoloryzować tej więzi, a po prostu ją uczłowieczyć. Świetnie, bardzo ładnie stylistycznie twórcy w tym odcinku oddali tę relację za pomocą działania narkotyku format. Bardzo dobrze oglądało mi się te przejścia, w których Caleb przechodził od uwielbienia do lekkiej obawy wobec Dolores. Ja jestem bardzo ciekaw, jak rozwinie się ten wątek w serialu.
Wspominając już o formacie, nie można nie zauważyć, że twórcy w tym tygodniu bardzo widowiskowo zagrali na sentymencie kinomana masą nawiązań. Tak właściwie w pewnym momencie ten epizod stał się swoistym, filmowym hołdem, gdzie wszystko zaczyna się świetnymi, czarno-białymi kadrami, będącymi laurką dla kina noir, by potem przejść w narkotyczny odjazd rodem z
Trainspotting i zakończyć muzycznym motywem ze
Lśnieniu, które w tym wypadku ilustruje bardzo dobrze rozpisaną, pełną napięcia scenę, w której zostaje zastrzelony Liam. Ten zabieg twórców z narkotykiem zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Nie mogę jeszcze zapomnieć o świetnie zrealizowanej scenie pościgu okraszonej motywem Wagnera użytym w
Czasie Apokalipsy. To naprawdę piękny hołd złożony kinu, który jednak nie miał na celu być prostą laurką, a doskonale współgrał z fabułą odcinka, nadając podniosłość scenie akcji czy podnosząc napięcie przy dramatycznej sekwencji. Jak dla mnie mistrzostwo.
W końcu twórcy rzucili nam światło na postać Seraca w tym odcinku. Do tej pory był to człowiek otoczony wielką aura tajemnicy. W wielu wypadkach, gdy ta aura opada pozostaje mało atrakcyjny, jednowymiarowy antagonista. Na szczęście w tym wypadku tak się nie stało, ponieważ scenarzystom udało się nadać retrospekcjami z życia Seraca głębi temu czarnemu charakterowi. Wreszcie jego motywacje stały się bardziej zrozumiałe i cały charakter tej postaci bardziej skomplikowany, złożony. Za pomocą wątku Seraca oraz Dolores i Caleba w tym odcinku twórcom w pełni udało się poruszyć temat tożsamości w cyfrowym świecie i nieuniknionego losu jednostki. Scena, w której Dolores przekazuje wszystkim ludziom na Ziemi ich profile, zadając cios Seracowi, była bardzo mocna i znakomita w swojej prostocie. Przy okazji wprowadzono całkiem interesujące tropy do rozwoju tego aspektu fabuły. Element outsiderów i luk, które stanowią ważny, ale i bardzo kłopotliwy czynnik dla funkcjonowania Roboama zapowiada się nadzwyczaj ciekawie. Nie wiem jak Wy, ale jak czekam, jak się to rozwinie.
Nowy odcinek
Westworld popycha intrygę w bardzo ciekawym kierunku, co sprawia, że chętnie zobaczę rozwój dalszych wydarzeń w tym naprawdę interesującym i dobrym 3. sezonie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h