Na taki odcinek jak obecny czekałem bardzo długo. Nawet zeszłotygodniowy nie dostarczył mi takich emocji. Otrzymaliśmy parę śmiesznych momentów, ciekawą historię oraz kolejny urywek głównej fabuły sezonu. A na to była już najwyższa pora, gdyż serial powoli dobija do półmetka trzeciego sezonu. Historia, którą dla nas przygotowali producenci jest nie tylko ciekawa, ze względu na to, że młody chłopaczek bawi się w złodziejaszka, zabiera bogatym, a daje biednym. Esencją jej są smaczki, jakie zauważamy, odniesienia do znanej wszystkim postaci Robin Hooda, stad przydomek nadany dzieciakowi - Robin Hoodie (która bardzo denerwuje Neala). Ponadto uderzające podobieństwo do lat młodzieńczych Caffreya, a także zuchwałość z jaką owy złodziej dokonuje rabunków. Historia jest ciekawa i niewątpliwie stanowi mocną stronę epizodu.

Niemniej jednak największą uwagę przykuwa właśnie Neal. To rozwój tej postaci mamy niewątpliwą przyjemność obserwować. Po raz pierwszy jest zmuszony wystąpić w roli mentora, tak jak kiedyś uczynił to Mozzie dla niego. Widać jak toczy ze sobą wewnętrzną walkę, powoli się odnajdując w nowej roli. Z jednej strony można zobaczyć pozytywną zmianę w zachowaniu Caffreya, któremu zależy na Scotcie i jak bardzo odczuwał chwilową porażkę, kiedy chłopaczek ucieka zamiast uczyć się na błędach starszego kolegi po fachu. Pięknym momentem jest rozmowa z Peterem, gdzie wydaje nam się, że konsultant zmienił swoje życie na dobre. Jednak dopiero ostatnie minuty pokazują jak mogliśmy się mylić. Stare nawyki zwyciężają chyba, a to zapowiada nam emocje w nadchodzących odcinkach. Matt Bomer pokazuje nam swój kunszt w całej okazałości. Potrafi zagrać kłamstwo, przemianę i to w taki sposób, że w wierzymy to bez mrugnięcia okiem. Dzięki jego osobie ten serial jest niewątpliwie nadal tak dobry i wciągający.

Jak wspominałem wcześniej niezwykle mocnym elementem odcinka były sceny humorystyczne. Praktycznie nie mogłem powstrzymać uśmiechu na wymianę zdań pomiędzy naszą ulubioną parą z początku odcinka. Również tytułowanie Petera szeryfem, albo magiczne kajdanki - to będą momenty, które zapadną mi w pamięć. W czasie rozwiązywania bieżącej sprawy dostaliśmy również pchnięcie fabuły głównej lekko do przodu. Nie ukrywam, że było to idealnie uzupełnienie tego tygodniowej historii. To wszystko sprawiło, że wróciło White Collar jakie poznałem i uwielbiałem.

Ocena: 8+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj