Jesienny cliffhanger zwiastował emocje, których niestety w samym odcinku nie było zbyt wiele. Jak wielu fanów przypuszczało, wątek porwania Ell został zakończony tak szybko, jak się zaczął. Szkoda, bo można było to rozegrać dużo lepiej, rozłożyć nawet na kilka odcinków. Niestety również pożegnaliśmy Blue Collar, czyli Kellera i chyba tym razem, na dobre. Była to zawsze jedna z ciekawszych postaci, kiedy tylko pojawiała się na ekranie. Tymczasem jej losy, co prawda zostały, w logiczny sposób zakończone, ale też nieco zaskakujący. Któż bowiem przypuszczał, że złoczyńca przyzna się do czynów, których nie popełnił? Jednak twórcy tą decyzję dobrze uzasadnili. Niemniej będzie brakować pojedynków Kellera z Nealem, jego wyjątkowego stylu bycia, ale cóż, to co dobre, nie trwa przecież wiecznie.
Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się Neal. Przez kilka odcinków jesienią można było mieć wątpliwości czy główny bohater się naprawdę zmienił. Często scenarzyści bawili się pokazując sceny, w których różnie można było zinterpretować zachowanie naszego ulubionego kanciarza. „Checkmate” ostatecznie jednak określiło, że to już nie jest ten Neal co kiedyś. Zostało mu zamiłowanie do sztuki, ale są dla niego sprawy dużo ważniejsze, np. Sara. Również dobrze była zobrazowana już po raz kolejny więź między nim, a Burkiem. Mogło się wydawać, że po tej akcji ich drogi się rozejdą, ale będzie zupełnie inaczej. Ostatnia scena, która potwierdza przemianę Caffreya imponuje agentowi FBI i chyba ostatecznie utwierdza przyjaźń pomiędzy nimi. Także nie wypada pominąć ewaluacji relacji jakie łączą głównego bohatera z Mozziem. Nie było łatwo pomiędzy nimi, od momentu kiedy Neal okłamał go w sprawie kradzieży listy z domu Burka. Ostatecznie jednak znowu wrócili do starych relacji, co pięknie podkreślają słowa, właśnie Mozziego: do następnego rozdziału.
[image-browser playlist="605685" suggest=""]©2012 NBC Uniwersal, Inc.
W tym momencie twórcy zrobili także duży krok w fabule. Zakończyli kolejny rozdział. Następnym wydaje się być wolność Neala, którą prawdopodobnie odzyska. Ciężko w tym momencie powiedzieć w jakim kierunku podąży fabuła, ale trzeba wierzyć, że showrunnerzy jeszcze nie wyciągnęli wszystkich asów z rękawa i szykują coś ciekawego na sam koniec całkiem dobrego trzeciego sezonu.
Sam odcinek oglądało się dosyć przyjemnie. Nie porywał, ale trzymał przyzwoity poziom. Miło było oglądać Caffreya w akcji z Kellerem. Również Burke wypadł przekonująco działając wraz z tymi, których powinien ścigać. Scenarzyści również nie zapomnieli o humorze sytuacyjnym. Nie były to sceny, które rozbawiały do łez, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, kiedy Neal wyskakuje z średniowieczną tarczą czy też kiedy kilka chwil później walczy z Kellerem obrazami, pałkami, czy czym tam jeszcze mieli pod ręką.
[image-browser playlist="605686" suggest=""]©2012 NBC Uniwersal, Inc.
White Collar powróciło w całkiem przyzwoitym stylu, zamknęło pewien rozdział i teoretycznie otworzyło kolejny. Cieszy powrót Mozziego, ale smuci - niejako koniec - losów Kellera. A może jeszcze raz ucieknie z więzienia? Miejmy nadzieję, że to był dopiero przedsmak tego, co nas czeka w przyszłości.
Ocena: 7/10