White Collar po powrocie z zimowej przerwie nie wciąga jak kiedyś, już tak nie fascynuje. Pierwsza część trzeciego sezonu jeszcze trzymała przyzwoity poziom, czego niestety nie można powiedzieć o drugiej, wiosennej części. Historia jaką twórcy przygotowali na ten tydzień nie porywa pod żadnym względem. Nie ma w niej żadnej oryginalności. Co prawda były momenty, ale tylko tyle. Brakuje sytuacji, kiedy nasz ulubiony kanciarz wykazuje się sprytem, wykonuje nielegalne akcje. Również historie nie mają już w sobie czegoś, co sprawiało że każdy odcinek był nowym doznaniem.
Tym razem na pierwszy plan wysuwa się żona dobrze nam znanego agenta FBI. I trzeba przyznać, że w tym pomyśle był nawet spory potencjał. Ell potrafi oczarować nas w wielu rolach. Jednak jako agent rządowej agencji się ewidentnie nie sprawdza. Jest mało przekonująca, a tym samym niewiarygodna. To może chociaż rozbawia w tej roli? O dziwo – też nie. I nie zmieni tego nawet pewien cios garnkiem.
[image-browser playlist="605408" suggest=""]©2012 NBC Uniwersal, Inc.
Także historia miała spory potencjał. Ale podobnie jak nowa kreacja Ell - została zmarnowana. Zdecydowanie za szybko i w zbyt konwencjonalny sposób została rozwiązana. A przecież można było w to wciągnąć Neala. Byłoby zapewne nie tylko zabawnie, ale i interesująco. W końcu Caffrey jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Niestety, twórcy mieli inną koncepcje na finał tej jednoodcinkowej przygody. Nie da się również nie zauważyć, że i sam kanciarz został zepchnięty na drugi plan, a przecież to on był osobą, która w dużej mierze napędzała ten serial. Pozostaje mieć nadzieje, że już niebawem wszystko wróci do starego porządku. Zresztą podobnie jak to miało miejsce z kontrowersyjnym intrem.
Jednak był momenty, jak już wspomniałem. One właśnie przypomniały klimat starego, dobrego White Collar. Nie sposób się nie uśmiechnąć oglądając Neala doradzającego przez okno Ell jak ma się posługiwać wytrychami czy kiedy to pod przykrywką zawitał do klubu ze striptizem, albo Mozziego zapraszającego gości za pewne drzwi. Jednak to zaledwie mały ułamek, tego co przygody naszej ulubionej pary oferowały dawniej. Nawet Mozzie stracił, gdzieś swój blask niepowtarzalności. Jakby nieudany „wielki, ostatni skok” wlał w niego nutę zwątpienia, która zapoczątkowała okres braku pomysłu na dalsze życie. W przeciwieństwie do Neala, który zrobił się zbyt grzeczny.
[image-browser playlist="605409" suggest=""]©2012 NBC Uniwersal, Inc.
Niestety, po kolejnym odcinku trudno oprzeć się wrażeniu, że gdzieś znikła magia serialu, w którym wiele osób się zauroczyło od pierwszego wejrzenia. Historie jednoodcinkowe również nie przekonują. Brak im czegoś. Ponadto nie ma też porywającego wątku głównego, który był dotąd domeną White Collar. Jeśli to się szybko nie zmieni i bohaterowie nie wrócą do dawnej formy, może to być początek końca, jednej z lepszych produkcji ostatnich lat, jakie gościły kablówki.
Ocena: 5/10