Tworzenie adaptacji zawsze wiąże się z pewnymi ustępstwami i zmianami, które wymusza taka formuła. Odcinek zatytułowany Zdradziecki księżyc jest jednak świetnym dowodem na to, że twórcy serialu przyłożyli się do swojego zadania i z pełnym zrozumieniem materiału źródłowego potrafili zabawić się z konwencją oraz dodać coś od siebie. Przynosi to pozytywne rezultaty dzięki temu, że wszystko traktowane jest z sercem i pasją do świata Sapkowskiego oraz wykreowanych przez niego postaci. Geralt nie tylko macha mieczem, pije eliksiry i rzuca cięte riposty - potrafi też wcielić się w średniowiecznego detektywa rozwiązującego zagadkę nietypowej relacji króla Foltesta ze swoją siostrą oraz tajemnicę potraktowanej urokiem córki Pana Temerii. Lauren Schmidt Hissrich świetnie zrozumiała swoich bohaterów i daje im wiele szans, aby zaprezentować się z różnych stron.  Zdradziecki księżyc oferuje widzom wiedźmińskie śledztwo z odczarowaniem księżniczki w tle oraz niezwykle świetnie poprowadzoną przemianę Yennefer, która w sposób pomysłowy reinterpretuje opowieść o brzydkim kaczątku. Całość prezentuje się okazale także dzięki temu, że ograniczono wątek Ciri do niezbędnego minimum. Nie oznacza to jednak, że wszystko grało w tym odcinku, a pewne niedociągnięcia dotyczące choćby prowadzenia ekspozycji i dialogów stały się tutaj aż nadto widoczne.  Wiedźmin w swoich pierwszych odcinkach mocno skupia się na ekspozycji, ale dopiero teraz pewna schematyczność w warstwie dialogowej staje się widoczna. Najczęściej dotyczy to postaci Geralta, który nie zawsze dużo mówi, ale jego otoczenie musi kilka razy powtórzyć swoje zdanie na temat jego profesji. Brak wyważenia w podawaniu ekspozycji wpływa na balans pierwszych dwóch kwadransów, które mogą spowodować nawet ziewnięcie. Oczywiście druga połowa w pełni wynagradza wszelkie niedociągnięcia w kwestii ciekawej fabuły, ale takie momenty jak rozmowa Geralta z królem Foltestem lub scena kłótni Yennefer z Istreddem z pewnością zasługiwały na nieco więcej.  Dlatego też tylko przyzwoicie wybrzmiewa cała intryga z kazirodczym romansem Foltesta. Na szczęście wprowadzenie postaci Triss ubarwia historię, a także urozmaica ten świat o nową czarodziejkę. Wątek Yennefer pomimo niezbyt dobrze poprowadzonej sceny kłótni, wciąż jest zdecydowanie najciekawszy i najwięcej się w nim dzieje - począwszy od ciekawej i oryginalnej sceny miłosnej rozgrywanej w towarzystwie wyczarowanej publiczności do rosnącej powoli pewności siebie bohaterki, która w końcu doczeka się przemiany. Znakomicie nakręconej, umotywowanej w sposób bardzo dokładny i z dużym sercem do tej bohaterki. W dodatku wsparte zostało to w montażu równoległym starciem Geralta z zaczarowaną córką Foltesta, czyli ze Strzygą. Tutaj postarano się o wprowadzenie elementów horrorowych, gore, a nawet czegoś na wzór kina akcji, gdzie Geralt mógł zaprezentować więcej swoich wiedźmińskich umiejętności przy akompaniamencie świetnej ścieżki dźwiękowej. Starcie w Temerii oraz przemianę czarodziejki oglądało się z ciarkami na całym ciele oraz z zapartym tchem.  Druga połowa robi ogromne wrażenie też dlatego, że wciąż ten świat zachwyca swoją różnorodnością oraz spójnym przedstawieniem pod kątem kostiumów i scenografii, co na pewno mocno wyróżnia Wiedźmina od innych seriali. Już na tym etapie można mieć pewność, że dla wielu widzów samo to stanie się atrakcją i z fabuły będą czerpać przyjemność na nieco innym poziomie. Pamiętając przy tym, że wciąż tkana jest wielowątkowa narracja, gdzie pojawiają się takie elementy świata, jak choćby kapituła czarodziejów, która w książkach odegrała istotną rolę. Zdradziecki księżyc przedstawia wiele ciekawych tropów na przyszłość - twórcy adaptując prozę Sapkowskiego, biorą bohaterów i nie wykorzystują ich jedynie na potrzeby danego opowiadania, a dopisywany jest dla nich cały wątek, często wykraczający poza samą historię. Są to zrozumiałe i bardzo dobre mechanizmy, które pozwolą nieco wyróżnić serialową produkcję od opowiadań oraz wpłynąć korzystnie na spójną całość pierwszego sezonu. 
fot. Netflix
+2 więcej
Premiera serialu The Witcher w Netfliksie to dobry moment, aby przetestować projektor 4K dla miłośników kina. Zobacz, jak ogląda się Wiedźmina 4K na projektorze BenQW2700!
Na koniec jeszcze wróciłbym do kwestii dialogów, które w tym odcinku pisane są w sposób bardzo generyczny, tak jakby dotyczyły pierwszego napotkanego na ulicy serialu fantasy. O ile klimat produkcji wyróżnia Wiedźmina i wynagradza nieco gorsze linijki wypowiadane przez bohaterów, tak rzeczywiście tym razem odczuwalny jest brak elementów charakterystycznych dla Sapkowskiego, który zawsze malował dialogi bohaterom z ogromną precyzją, a które zwyczajnie trudno jest przenieść na serial choćby ze względu na język. Wcześniej i później nie jest to tak odczuwalne, być może zatem tym razem temat został inaczej zinterpretowany przez scenarzystę odcinka.  Zdradziecki księżyc w pierwszej połowie prezentuje kilka ciekawostek z innym wiedźminem na czele i mozolnie buduje ten wciąż bardzo intrygujący świat. Zadyszka na początku spowodowana jest ilością ekspozycji, ale kiedy wreszcie dochodzi do starcia ze Strzygą oraz przemiany Yennefer, wówczas trudno oderwać wzrok od ekranu i powstrzymać się od zachwytu. Niezwykle mocne i odświeżające doświadczenie przy oglądaniu przecież serialu, nie kinowej produkcji. Twórców należy też pochwalić za świadomość nieco mniej interesującego wątku Ciri, który niezbędny jest do opowiedzenia, ale który nie może zaoferować więcej ciekawych doświadczeń od pozostałych wątków. Jednak wracamy do niej na sam koniec odcinka, widząc bohaterkę kroczącą do tajemniczego lasu. Fani Wiedźmina na pewno już wiedzą, co czekać będzie bohaterkę w kolejnym epizodzie. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj