Bitten to projekt oparty na książce Kelley Armstrong. Opowiada o pięknej Elenie, która jest wilkołakiem. Dziewczyna postanawia ignorować swoją zwierzęcą naturę i dopóki może, opiera się przemianom. Chce po prostu wieść normalne życie z nowym mężczyzną i pracą fotografki. Pewnie by jej się to udało, gdyby nie niespodziewany apel od rodziny. Elena ma wrócić do domu, z którego uciekła i o którym starała się zapomnieć. Znowu musi stać się wilkołakiem i pomóc swojej watasze.
Serial wpisuje się w trend ekranizacji popularnych wśród młodzieży powieści. Tu także widzimy zjawiskową, piękną bohaterkę; mamy też rodzinę, która jak zwykle sprawia problemy, i tajemniczego wroga, który zabija kolejnych mieszkańców miasteczka. Jest również pani szeryf, która zaczyna oficjalne śledztwo w sprawie pogryzienia dziewczyny przez wilka. Sami widzicie, że w Bitten nie ma na razie niczego zaskakującego ani świeżego.
Pierwszy odcinek nie odbiega szczególnie od tego, co można przeczytać w książce. Twórcy mogli skupić się na wyróżnieniu swojej historii, pilot jest jednak przewidywalny, a przede wszystkim mało zachęcający. Laura Vandervoort niezbyt dobrze radzi sobie jako kobieta-wilkołak. Widać, że błąka się na ekranie i próbuje znaleźć sposób na swoją postać, ale jest to zwyczajnie irytujące. W pierwszej scenie, podczas seksualnego uniesienia dostaje skrętów ciała; chwilę później, już poza domem, rozbiera się do naga, aby przemienić się w wilkołaka. Walczy ze swoimi impulsami, ale tylko do pewnego momentu może stawiać im opór. Cały czas wygląda przy tym, jakby dostała rozstroju żołądka, jest trochę nieporadna i mało wyrazista. Wiemy, że ma problemy ze swoją rodziną, ale bardziej przekonują nas o tym dramatyczne wypowiedzi jej członków niż samej Eleny.
[video-browser playlist="617028" suggest=""]
O wspomnianej rodzinie wiemy niewiele. W willi stawia się kilku mężczyzn, ale chyba żaden nie jest zadowolony ze zlotu. Nawet głowa familii, która wysłała apel o powrót do domu, od początku ma skwaszoną minę. Ponadto serial zdominowany przez dobrze zbudowanych mężczyzn jest trudny w odbiorze, zwłaszcza jeśli praktycznie nie mają oni dialogów, a jedynie prześlizgują się przed kamerą.
Bitten jest jak dla mnie zbyt piękne. Wilkołaki biegnące przez las czy walczące z kojotem nie są nawet trochę przerażające. Wyglądają jak duże pieski, które aż chciałoby się przytulić. Jedynie moment ich przemiany wskazuje na to, że mogą kogoś zabić. Twórcy nie odważyli się nawet podkreślić grozy tych stworzeń. Dziewczyna, która zostaje zagryziona przez wilkołaka, ma kilka ran od pogryzień, ale nie jest zmasakrowana. A tego, szczerze mówiąc, się spodziewałem.
Jedynym elementem, który może zachwycić, są zdjęcia posiadłości Stoneheaven, nadającej tajemniczego klimatu rodzinie Danversów. Kanadyjskie krajobrazy idealnie pasują do tego serialu, więc mam nadzieję, że będą one eksponowane w kolejnych odcinkach.
Bitten zanotowało słaby początek. Brakuje tu związanego z wilkołakami mistycyzmu, uczucia niebezpieczeństwa i mroku. To produkcja zbyt piękna, zbyt miła dla widza - kolejna przyjemna opowiastka, która prawdopodobnie zmieni się w romans między nadprzyrodzonymi istotami.