Odcinek pokazuje kilka niezłych pomysłów na rozwój formy Wisdom of the Crowd. Nie jest to typowe  zajmowanie się jedną i zwyczajną sprawą kryminalną. Ten odcinek pokazuje, że zbudowana maszyna ma też analizować dawne sprawy i się uczyć. Takim sposobem w nowym odcinku widzimy tworzenie powiązań w morderstwach, które na pierwszy rzut oka nie są powiązane i policja nic w tym nie widziała. Choć sam motyw jest potraktowany w serialu zaledwie poprawnie, pokazuje on, że takim zagraniem mają potencjał na rozwijanie wątków kryminalnych poza schematy gatunku. Wyraźnie w tym jest coś, co ma szansę wzmocnić poziom tego serialu, jeśli twórcy zdecydują się to rozwinąć. Ciekawy jest też wątek utrzymania całego tego przedsięwzięcia, bo w końcu jest to coś, co nie zarabia pieniędzy, bo ma inny cel. To trochę kieruje ten serial na mocniejsze rejony autentyczności. Na razie problemy są zaledwie zasygnalizowane, ale drzemie tu potencjał na ciekawy rozwój, bo co zrobi bohater, by utrzymać cały system za darmo, a jednocześnie mieć za co go utrzymywać? Czuć narastający konflikt pomiędzy Tanner i jego przyjacielem odpowiedzialnym za finanse. To może doprowadzić do czegoś, co będzie poza decyzyjnością bohatera. Całkiem solidny zalążek nowego wątku. Dobre jest to, że Wisdom of the Crowd nie jest typowym proceudralem (oparcie na sprawach pojedynczych odcinków). Jest w tym bowiem sporo ciągłości, która nadaje każdemu kolejnemu odcinkowi więcej spójności. To tyczy się problemów z finansami, ale także ewolucji relacji pomiędzy postaciami. Na czele z Tannerem współpracującym z policją, która jest nadal niechętna. Powolne budowane tej relacji ma więcej sensu i na razie jest rozwijane stopniowo i odpowiednio interesująco. Najważniejsze jednak, że sprawa zabójstwa córki Tannera stanowi najmocniejszy punkt tego programu. Ten główny wątek początkowo wydawał się przeciętny, pozbawiony potencjału, ale ten odcinek to zmienia. Widać tutaj większą i ciekawszą tajemnicę, która może zmienić ten serial w coś ciekawszego. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę wydarzenia z osadzonym domniemanym mordercą Mii, który zostaje zabity za to, że chciał gadać. Dobre i poprawne budowanie intrygi zdecydowanie na plus.
Nie jest to ani rozrywka wybitna, ani nawet dobra. Trzeci odcinek pokazuje jednak, że twórcy mają na to jakiś pomysł. Z tej sztampowej koncepcji wyciągają więcej, niż mógłbym się spodziewać po pilocie. Nadal jest czasem banalnie, oczywistości rażą, a niektóre postacią są za bardzo papierowe, ale ogląda się to coraz lepiej. Jeremy Piven nadal jest najjaśniejszym punktem i czuć tutaj potencjał na więcej. Przeciętnie, ale nadzieją na poprawę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj