Korra nie potrafi sobie poradzić w mieście, w którym króluje polityka, a napięcie sięga zenitu. Ma misję przekonania prezydenta, by wspomógł ich w wojnie z północnym plemieniem, ale jej temperament, brak cierpliwości i taktu, niszczy wszystko, zanim jeszcze ma szansę cokolwiek zrobić. Korra jest strasznie emocjonalna, bo została zdradzona przez swojego wuja. Ufała mu, a on okazał się żądnym władzy oszustem. Awatar ma być neutralna, ale nie potrafi tego zrobić - jest zaślepiona gniewem i żadne racjonalne argumenty do niej nie trafiają. Szczególnie widać to w scenach związanych z zamachem, gdzie nawet nie chce słuchać Mako, gdy mówi coś, co jej się nie podoba. Dlatego też kolejne kroki Korry są tylko efektem błędnych decyzji, a w ostatecznym starciu z duchem przegrywa przez emocjonalną burzę.
Legenda Korry nabiera w tym odcinku większego wyrazu. Tytułowa bohaterka jest tak jakby przedstawicielką pokolenia targetu serialu, czyli wszystko traktuje naiwnie i prosto, ale twórcy wrzucają ją na poważniejsze wody. Jej starcie z rzeczywistością wymaga dojrzałości i wytrawnej politycznej gry, czyli umiejętności, których nie posiada. Przez to jest ciekawiej.
Sporo humoru oferują nam Varrick i Bolin, którzy szykują propagandowy film, by przekonać ludzi do poparcia plemienia z południa. Sporo zabawnych scen, pokręconych pomysłów i Bolina, który swoją otoczką fajtłapy wzbudza sympatię i wywołuje uśmiech na twarzy, zwłaszcza gdy opowiada o niedawnej narzeczonej Esce.
Wątek wakacji Tenzina to czysto humorystyczna sprawa, polegająca na rozśmieszaniu nas i propagowaniu rodzinnych wartości. Mimo wszystko wydarzenia te wpływają na Tenzina, który zaczyna zmieniać się i dostrzegać błędy w traktowaniu Korry. Jego nauka szkolenia lemura zapewnia kawał dobrej rozrywki i sporo śmiechu.
Legenda Korry bawi, emocjonuje i wciąga. Jest to jedna z najlepszych produkcji animowanych, emitowanych obecnie w telewizji.