Wydawnictwo Egmont w ostatnim czasie naprawdę dba o tych rodzimych fanów, którzy lubują się w podróżach po kosmicznych rejonach uniwersum Marvela. Na naszym rynku ukazały się już więc Anihilacja i jej kontynuacja, Anihilacja.Podbój, cały cykl Nieskończoność czy komiksowa trylogia Saga Nieskończoności. Wygląda na to, że w Polsce przybywa fanów międzygalaktycznych wojaży i batalii spod szyldu Domu Pomysłów, czego najnowszym dowodem może być komiks Wojna królów. Preludium. Jeśli w jednym tomie spotykają się X-Meni i Inhumans, na horyzoncie rysuje się starcie wielkich imperiów, a wydarzenia raz po raz odciskają swoje piętno na Marvelowskim wszechświecie, to z całą pewnością możemy dojść do wniosku, że trafiliśmy na serię, w której wióry będą lecieć. I tak się rzeczywiście w tej historii dzieje, przy czym uwertura do Wojny królów staje się koniec końców czymś więcej niż tylko zwyczajną rozrywką. Aspiracje scenarzystów (tych jest aż czterech - Christopher Yost, Andy Schmidt, Dan Abnett i Andy Lanning) są znacznie większe i choć nie wszystko udało się im sprawnie zrealizować, to efektem ich pracy jest lektura bez dwóch zdań godna polecenia.  Ta opowieść jest kontynuacją wątków zawartych w komiksach X-Men. Mordercza geneza i Uncanny X-Men. Powstanie i upadek Imperium Shi’ar - warto jednak dodać, że wydawca pomyślał o czytelnikach niemających z nimi do czynienia i zamieścił w Wojnie królów. Preludium streszczenie wcześniejszych wydarzeń. Rozwój akcji poprowadzony jest dwutorowo; z jednej więc strony fabuła skupia się na postaci Gabriela Summersa, brata Cyclopsa, który pod przydomkiem Wulkan podbił Imperium Shi'ar, obwieszczając się następnie cesarzem i rozpoczynając bezwzględną ekspansję swojego państwa. X-Meni i ekipa kosmicznych piratów znana jako Starjammers próbują pokrzyżować jego plany - dochodzi do rebelii, która w konsekwencji ma doprowadzić do zamachu stanu. Na przeciwległym biegunie fabularnym Black Bolt i inni Inhumans postanawiają raz na zawsze zerwać z bezpośrednią bliskością naszej cywilizacji i z Księżyca udać się w odległe zakątki kosmosu w poszukiwaniu nowego domu - ta eskapada siłą rzeczy wpłynie jednak na to, że oczy w kierunku Nieludzi zwróci właśnie Wulkan. Co więcej, w toku tej rozgrywki rasa Kree podporządkuje się Black Boltowi, wybierając go ostatecznie na swojego władcę. Batalia dwóch potężnych imperiów wydaje się nieuchronna. 
Źródło: Egmont
Kwartet scenarzystów umiejętnie zadbał o to, aby tworzona przez nich historia najeżona była niezliczonymi starciami i twistami fabularnymi - te ostatnie rozemocjonują czytelnika bardziej bądź mniej, wszystko na tym polu zależy od uprzednio przyjętych oczekiwań. Jeśli czekaliście na kosmiczny event z krwi i kości, którego solą stają się nieustanne zwroty akcji i jatki większe niż życie, to trafiliście pod właściwy adres. Wojna królów. Preludium w niczym nie ustępuje świetnie przyjętej w naszym kraju Anihilacji, momentami pod względem jakości fabularnej zdaje się nawet ją przewyższać. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu sposób, w jaki autorzy uczynili z Wulkana złoczyńcę pełną gębą, a także konsekwentne podejście do eksponowania zamiarów Black Bolta. To opowieść niezwykle dynamiczna, ale i zaskakująco spójna, która z pewnością rozbudzi nasze apetyty w kontekście zasadniczej części Wojny królów. Co więcej, im bliżej jej finału, tym częściej będziemy zdawać sobie sprawę, że w tomie odnajdziemy nie tylko funkcję rozrywkową - sprawnie rozpisany wątek polityczny czy wchodzenie do psychiki bohaterów naprawdę w tym aspekcie popłacają. 
Żadnych zastrzeżeń nie powinniśmy mieć także do warstwy graficznej, za którą również było odpowiedzialnych kilku rysowników. Sporo tu kosmicznych krajobrazów i technologicznych konstrukcji, którym towarzyszy dbałość odpowiedzialnych za ilustracje o takie kwestie jak wygląd międzygwiezdnych statków czy poszczególnych ras zamieszkujących wszechświat. Prawdziwy popis swoich umiejętności dają zwłaszcza Paul Pelletier i Bong Dazo, kapitalnie eksponujący postać Black Bolta i zmieniającego się w zaskakujący sposób Attilanu. Wszyscy rysownicy doskonale wiedzą, jaką konwencję tym razem przyszło wziąć im na warsztat - żaden z nich nie stara się więc na tym polu wychodzić przed szereg.  Wojna królów. Preludium to komiks, który naprawdę dobrze sprawdza się jako uwertura do kosmicznego wydarzenia o potężnej skali oddziaływania. Coś dla siebie znajdą tu i miłośnicy międzygwiezdnych przygód, i ci szukający w opowieściach o superbohaterach czegoś więcej. Jestem niemal przekonany, że jedni i drudzy będą po lekturze wypatrywać z niecierpliwością kolejnej odsłony tej serii, która według pierwotnych planów ma na naszym rynku ukazać się już w lipcu. Dla innych ten tytuł może być z kolei dobrą okazją na zapoznanie się z komiksowymi wersjami X-Menów i Inhumans, zważywszy jeszcze na to, że wydawca bardzo dobrze poradził sobie w kwestii zaznajomienia ich z poprzednimi elementami tej kosmicznej układanki. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj