Wojna królów. Preludium - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 19 lutego 2020Wojna królów. Preludium to wstęp do kolejnego kosmicznego eventu Marvela. Już sam ten fakt sprawia, że polscy czytelnicy powinni na niego spojrzeć z dużym zainteresowaniem.
Wojna królów. Preludium to wstęp do kolejnego kosmicznego eventu Marvela. Już sam ten fakt sprawia, że polscy czytelnicy powinni na niego spojrzeć z dużym zainteresowaniem.
Wydawnictwo Egmont w ostatnim czasie naprawdę dba o tych rodzimych fanów, którzy lubują się w podróżach po kosmicznych rejonach uniwersum Marvela. Na naszym rynku ukazały się już więc Anihilacja i jej kontynuacja, Anihilacja.Podbój, cały cykl Nieskończoność czy komiksowa trylogia Saga Nieskończoności. Wygląda na to, że w Polsce przybywa fanów międzygalaktycznych wojaży i batalii spod szyldu Domu Pomysłów, czego najnowszym dowodem może być komiks Wojna królów. Preludium. Jeśli w jednym tomie spotykają się X-Meni i Inhumans, na horyzoncie rysuje się starcie wielkich imperiów, a wydarzenia raz po raz odciskają swoje piętno na Marvelowskim wszechświecie, to z całą pewnością możemy dojść do wniosku, że trafiliśmy na serię, w której wióry będą lecieć. I tak się rzeczywiście w tej historii dzieje, przy czym uwertura do Wojny królów staje się koniec końców czymś więcej niż tylko zwyczajną rozrywką. Aspiracje scenarzystów (tych jest aż czterech - Christopher Yost, Andy Schmidt, Dan Abnett i Andy Lanning) są znacznie większe i choć nie wszystko udało się im sprawnie zrealizować, to efektem ich pracy jest lektura bez dwóch zdań godna polecenia.
Ta opowieść jest kontynuacją wątków zawartych w komiksach X-Men. Mordercza geneza i Uncanny X-Men. Powstanie i upadek Imperium Shi’ar - warto jednak dodać, że wydawca pomyślał o czytelnikach niemających z nimi do czynienia i zamieścił w Wojnie królów. Preludium streszczenie wcześniejszych wydarzeń. Rozwój akcji poprowadzony jest dwutorowo; z jednej więc strony fabuła skupia się na postaci Gabriela Summersa, brata Cyclopsa, który pod przydomkiem Wulkan podbił Imperium Shi'ar, obwieszczając się następnie cesarzem i rozpoczynając bezwzględną ekspansję swojego państwa. X-Meni i ekipa kosmicznych piratów znana jako Starjammers próbują pokrzyżować jego plany - dochodzi do rebelii, która w konsekwencji ma doprowadzić do zamachu stanu. Na przeciwległym biegunie fabularnym Black Bolt i inni Inhumans postanawiają raz na zawsze zerwać z bezpośrednią bliskością naszej cywilizacji i z Księżyca udać się w odległe zakątki kosmosu w poszukiwaniu nowego domu - ta eskapada siłą rzeczy wpłynie jednak na to, że oczy w kierunku Nieludzi zwróci właśnie Wulkan. Co więcej, w toku tej rozgrywki rasa Kree podporządkuje się Black Boltowi, wybierając go ostatecznie na swojego władcę. Batalia dwóch potężnych imperiów wydaje się nieuchronna.
Kwartet scenarzystów umiejętnie zadbał o to, aby tworzona przez nich historia najeżona była niezliczonymi starciami i twistami fabularnymi - te ostatnie rozemocjonują czytelnika bardziej bądź mniej, wszystko na tym polu zależy od uprzednio przyjętych oczekiwań. Jeśli czekaliście na kosmiczny event z krwi i kości, którego solą stają się nieustanne zwroty akcji i jatki większe niż życie, to trafiliście pod właściwy adres. Wojna królów. Preludium w niczym nie ustępuje świetnie przyjętej w naszym kraju Anihilacji, momentami pod względem jakości fabularnej zdaje się nawet ją przewyższać. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu sposób, w jaki autorzy uczynili z Wulkana złoczyńcę pełną gębą, a także konsekwentne podejście do eksponowania zamiarów Black Bolta. To opowieść niezwykle dynamiczna, ale i zaskakująco spójna, która z pewnością rozbudzi nasze apetyty w kontekście zasadniczej części Wojny królów. Co więcej, im bliżej jej finału, tym częściej będziemy zdawać sobie sprawę, że w tomie odnajdziemy nie tylko funkcję rozrywkową - sprawnie rozpisany wątek polityczny czy wchodzenie do psychiki bohaterów naprawdę w tym aspekcie popłacają.
Żadnych zastrzeżeń nie powinniśmy mieć także do warstwy graficznej, za którą również było odpowiedzialnych kilku rysowników. Sporo tu kosmicznych krajobrazów i technologicznych konstrukcji, którym towarzyszy dbałość odpowiedzialnych za ilustracje o takie kwestie jak wygląd międzygwiezdnych statków czy poszczególnych ras zamieszkujących wszechświat. Prawdziwy popis swoich umiejętności dają zwłaszcza Paul Pelletier i Bong Dazo, kapitalnie eksponujący postać Black Bolta i zmieniającego się w zaskakujący sposób Attilanu. Wszyscy rysownicy doskonale wiedzą, jaką konwencję tym razem przyszło wziąć im na warsztat - żaden z nich nie stara się więc na tym polu wychodzić przed szereg.
Wojna królów. Preludium to komiks, który naprawdę dobrze sprawdza się jako uwertura do kosmicznego wydarzenia o potężnej skali oddziaływania. Coś dla siebie znajdą tu i miłośnicy międzygwiezdnych przygód, i ci szukający w opowieściach o superbohaterach czegoś więcej. Jestem niemal przekonany, że jedni i drudzy będą po lekturze wypatrywać z niecierpliwością kolejnej odsłony tej serii, która według pierwotnych planów ma na naszym rynku ukazać się już w lipcu. Dla innych ten tytuł może być z kolei dobrą okazją na zapoznanie się z komiksowymi wersjami X-Menów i Inhumans, zważywszy jeszcze na to, że wydawca bardzo dobrze poradził sobie w kwestii zaznajomienia ich z poprzednimi elementami tej kosmicznej układanki.
Źródło: Zdjęcie główne: Marvel
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat