Najnowszy tom cyklu można spokojnie ochrzcić mianem jednego wielkiego wstępu do konfliktu. Nie będzie spoilerem, jeśli powiem, że tyczy się on starcia Manticore z Ligą Solarną, które od jakiegoś czasu wisiało w powietrzu. Weber zaczyna spokojnie, od zwyczajnego incydentu, który traktuje jako pretekst do wprowadzenia w ruch politycznej machiny. Świetnie buduje napięcie, z każdym rozdziałem zwiększając emocje, ale przede wszystkim imponuje genialną budową swojej opowieści, opartej w pełni na politycznej intrydze. Takim sposobem osią akcji są głównie soczyste dialogi o takiej też tematyce, które, co mogę z czystym sumieniem powiedzieć, emocjonują bardziej niż niejedna wielka kosmiczna bitwa.
Weber stosuje interesujący zabieg z wykorzystanie Honor Harrington. Bohaterka, o której jest ten cykl, pojawia się w najnowszym tomie dopiero w połowie książki. Jej rola zostaje zmniejszona, by dzięki temu więcej czasu można było poświęcić na przedstawienie innych postaci tej rozgrywki - czy to po stronie Ligi Solarnej, czy Manticore - oraz Beowulfa, który także odgrywa swoją rolę. Ilość stron poświęcona Honor została zmniejszona, ale na pewno nie jej znaczenie dla wydarzeń. A to bez wątpienia jest kluczowe dla rozwoju akcji, głównie dzięki popisowi taktycznych umiejętności pani Harrington. Mimo wszystko nie da się jednak ukryć, że jest jej za mało.
Emocje, świetny rozwój fabuły i sztandarowy popis tego, jak przedstawić budowę wybuchu konfliktu. Nie jest to jedynie zabawa flotami gwiezdnymi, ale walka na wielu płaszczyznach, począwszy od słownych starć ambasadora w stolicy Ligi Solarnej, poprzez handlowe blokady i dopiero skończywszy na rozwiązaniu zbrojnym. Trzeba przyznać, że mało który pisarz potrafi oddać w tak interesujący sposób wielowarstwowość konfliktu na taką skalę. Pod względem stylu Zwiastuny burzy nie zaskakują niczym nowym w porównaniu do poprzednich tomów. Weber trzyma się ustalonego kierunku i stopniowo rozwija fabułę, dając nam to, co w militarnym science fiction najlepsze.
Mimo wszystko, po lekturze czuję niedosyt. Niby jest ciekawie, moje oczekiwania związane z przedstawieniem politycznych machinacji zostały całkowicie spełnione, ale czegoś brakuje w Zwiastunach burzy. Być może przynajmniej jednej bitwy kosmicznej, która mogłaby trochę rozruszać tempo powieści, za bardzo zwalniające w pewnych miejscach. Odnoszę wrażenie, jakbym przeczytał zaledwie wstęp do czegoś, co dopiero ma nas zwalić z nóg. Może w kolejnym tomie?