Kolejny rok, kolejne wyzwania. Miejsce to samo. Bohaterowie też znani i lubiani. Dlaczego podkreślam to na początku? Przede wszystkim chcę uprzedzić czytelnika, by nie spodziewał się nagłych zwrotów akcji i żeby nie oburzał się, jeśli podczas lektury będzie towarzyszyła mu myśl: "ej, ale ja o tym już czytałem". Jak już wspomniałam – miejsce akcji się nie zmieniło. Bohaterowie też specjalnie nie są dynamiczni. Pamiętajmy, że są to wspomnienia człowieka, którego młodość i początki działalności medycznej przypadły na początek lat 40. ubiegłego wieku. Herriot nie chce kupić czytelnika, on pisze po to, żeby opowiedzieć o swojej miłości do pracy i zwierząt. Oczywiście dostał z tego niewątpliwe profity – chociażby tytuł szlachecki. Jednak jest to książka przede wszystkim o zawodzie weterynarza. Druga część cyklu trzyma poziom poprzedniej. Herriot nieśpiesznie prowadzi nas dalej przez meandry swojej pracy ze zwierzętami i ludźmi. Powoli wrasta w lokalną społeczność i zakochuje się ze wzajemnością. Wciąż ma wiele wpadek i zabawnych sytuacji. Czasem nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
Źródło: Bukowy Las
Mam wrażenie, że w tej części jest więcej sytuacji, które mogą ścisnąć za gardło wrażliwych czytelników. Nie szlochałam ani nie darłam szat z rozpaczy, ale czasem zapiekło mnie pod powiekami – jak w przypadku staruszki, która na łożu śmierci zamartwiała się o swoich podopiecznych. Poza tym Herriot poruszył ważną kwestię. Napisał znacznie więcej o cierpieniu zwierząt i o tym, jak bardzo są zależne od człowieka – że nie rozumieją, co się z nimi dzieje. Czasem ręce same się zaciskają w pięści wobec teorii i sposobów leczenia czworonogów przez wioskowych mędrków. Byłam pełna podziwu dla opanowania Herriota.
Bardzo podobały mi się fragmenty, w których nasz weterynarz porównuje swoją praktykę z tym, jak wyglądało to później. Wcale nie kryje tego, jak bardzo zdziwieni byli studenci, gdy opowiadał, jak musiał radzić sobie z poszczególnymi przypadkami. Nie podkreśla swoich umiejętności czy heroizmu. Po prostu stwierdza fakt – było tak, a teraz jest inaczej. Wszystkie stworzenia duże i małe. To się nie powinno przydarzyć weterynarzowi to bardzo przyjemna książka, która zapewni czytelnikowi chwile wytchnienia. Czyta się ją łatwo, lekko i szybko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj