Mike Judge genialne w krzywym zwierciadle przedstawia targi technologiczne, piętnując pewne powtarzające się schematy. Przede wszystkim czuć to w zachowaniu innych uczestników oraz w scenach prezentacji, kiedy każdy pokazuje technologie, które mają zmienić świat na lepsze. Udaje się to wyśmiać ze smakiem i pomysłem - szczególnie podczas pokazu bajeru opartego na mikrofalach.

Nieźle też wygląda wątek Richarda, który zamęcza wszystkich przemyśleniami na temat obsesji na punkcie byłej dziewczyny. Twórca zachowuje wyśmienitą równowagę pomiędzy dramatycznym dylematem bohatera a gagami, które wprowadzane są w odpowiednich momentach. Za przykład można podać umieszczenie zdjęcia byłej na projektorze w głównej sali czy ostateczne pogodzenie się z nią po dwuznacznych wyjaśnieniach Jareda. Sceny te potrafią rozbawić.

Istotnym elementem ósmego odcinka są także perypetie Dinesha i Bertrama w związku z uroczą blondynką z pobliskiego stoiska. Ukazanie programistów w ten sposób jest tak zakręcone, że aż zabawne. Scena zbliżenia Dinesha z dziewczyną ma w sobie dużą dawkę humorystyczną, szczególnie gdy chwilę później zdaje ona sobie sprawę, że bardziej podniecił się z zupełnie innych przyczyn niż powinien.

[video-browser playlist="635153" suggest=""]

Ponownie lokomotywą napędową serialu jest Bachmann, którego niepoprawne zachowanie jest przyczyną całego chaosu w życiu bohaterów. Wiemy, że prezentacja miała być kluczem w rywalizacji Pyed Piper z projektem Belsona, więc komplikacja ta wzmaga ciekawość. Nawet myślenie Bachmanna tylko o jednym niezbyt razi, gdy twórcy kończą odcinek tak diabelnie śmiesznym cliffhangerem.

Dolina Krzemowa trzyma wysoki poziom, z każdym odcinkiem odrobinę go zwiększając. Bohaterowie wzbudzają coraz większą sympatię, a specyficzny humor bawi jeszcze częściej.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj