Zabójca to (przynajmniej w teorii) thriller opowiadający o eksperymentalnym programie wojskowym, nadzorowanym przez znakomitych agentów CIA, którym przewodzi Valmora (w roli szychy oczywiście Bruce Willis). Gdy życie traci jeden z członków ekipy, do misji zwerbowana zostaje Alexa (Nomzamo Mbatha), żołnierka i prywatnie partnerka zabitego mężczyzny. Zadanie dziewczyny jest bardzo ryzykowne – pod postacią innej osoby będzie musiała zbliżyć się do winnych śmierci jej męża i zdobyć od nich cenne informacje. To od tego będzie zależało powodzenie misji. Aby tego dokonać, kobieta skorzysta z tajnej technologii, która pozwala na umysłowe przejęcie kontroli nad ciałem innego istniejącego człowieka. O ile zamysł scenariuszowy wydaje się mieć pewien konkretny kształt, o tyle samo prowadzenie  fabuły pozostawia wiele do życzenia – już na samym początku zostajemy wrzuceni w akcję bieżącą, zanim jeszcze ktokolwiek wyjaśni nam, co tak właściwie się tu dzieje. Przeskakiwanie między wypełnioną lodem wanną stanowiącą "portal" do umysłowego połączenia się z wybranym obiektem (swoją drogą pachnie to motywami ze Stranger Things) a tym, co dzieje się po drugiej stronie, jest bardzo chaotyczne. Świat przedstawiony wyraźnie dzieli się na pół: w jednej części obserwujemy rzeczywistość CIA, w drugiej zaś jesteśmy już z główną bohaterką w przejętym ciele, które porusza się wśród niebezpiecznych osób. Żaden z tych światów nie angażuje. Ani przez moment nie mamy okazji zadrżeć o powodzenie misji. Może też dlatego, że ta polega w większości na konfrontacji z przeciwnikiem i parowaniu jego ciosów – bohaterowie nie prowadzą tu żadnych znaczących dyskusji czy zaawansowanych strategii, przez co oglądamy głównie ich gimnastykowanie się w walce wręcz. Żeby tego było mało, film zupełnie pozbawiony jest  warstwy emocjonalnej. Postaci są tu właściwie anonimowe, więc nie mamy nawet możliwości, by komukolwiek kibicować – ich losy są nam zwyczajnie obojętne. Przez większość czasu bohaterowie powtarzają jak mantrę słowa: "To nie moje ciało, to nie moje ciało". Film usypia, nie ma w nim nic ciekawego czy godnego uwagi. Tak nudnej historii zwyczajnie nie chce się poznawać. Gdyby nie nazwisko Bruce'a Willisa, o tym filmie prawdopodobnie nikt by nawet nie usłyszał. Produkcja jest kompletnie niszowa, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Co ciekawe, aktor w zasadzie nie ma tu nic do zagrania – jego bohater może i przewodzi grupie agentów, ale zostaje zepchnięty na margines tak daleko, jak to tylko możliwe. Twórcy dają mu zaledwie parę kwestii mówionych i kilka scen akcji – w tych najbardziej wartkich zastępuje go dubler, co niestety widać. Coś więcej z siebie próbuje wykrzesać Mbatha, która faktycznie ofiaruje swojej bohaterce dużo ekspresji. Finalnie jednak nie ma to żadnego znaczenia, bo nie jest to na tyle dobra rola, by udźwignęła kiepską fabułę. Montażowo i technicznie jest zupełnie przeciętnie, przez co film nie wyróżnia się niczym. Zabójca to kompletna strata czasu. Film próbował być chyba niskobudżetowym połączeniem motywów z Incepcji, Avatara czy wspomnianego już serialu Stranger Things, jednak wychodzi mu to zupełnie nieudolnie, w wyniku czego nie reprezentuje sobą absolutnie nic konkretnego. Fabuła uleci z pamięci szybciej, niż upłyną napisy końcowe. Jest mi podwójnie przykro, że Willis na koniec kariery został zaangażowany w produkcje tak niskich lotów. Nie polecam, bo zupełnie nie ma czego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj