Sprawa odcinka serialu Lethal Weapon bardzo przypomina tę, która była w najnowszym Hawaii Five-0. W obu przypadkach mamy emerytowanego seryjnego zabójcę oraz fakt narodzin dziecka, które ratuje życie bohatera serialu. Podobieństw jest kilka na poziomie dość ogólnym, ale gdy oglądamy oba seriale, są one dostrzegalne. Na szczęście różnic jest więcej, więc wszystko szybko idzie w zupełnie inną stronę. Fakt, że Murtaugh ma swojego białego wieloryba w postaci takiego zabójcy, jest ciekawym pomysłem, który pokazuje bohatera z innej perspektywy. Z jednej strony sceny z przeszłości mają dobry związek z ważną relacją Rogera z Rihanną. Zawsze to było na poziomie: nadopiekuńczy ojciec - poirytowana córka.  A teraz to kompletnie zmienia oblicze z uwagi na to, że jej narodziny uratowały mu życie. Ciekawy motyw, który nieźle rozwija bohatera. Z drugiej strony mamy humorystyczny pomysł z porównaniem do Moby Dicka. To pozwala trochę rozluźnić atmosferę i dać kilka zabawnych scen. Sprawa kryminalna szybko staje się oczywista, gdy dowiadujemy się, że seryjny morderca nie zabił nowej ofiary. Po raz kolejny to kompletnie nie przeszkadza, bo dynamika bohaterów nadaje temu tempo i humor, a każdy etap wpływa pozytywnie na warstwę rozrywkową. Nawet gdy pojawiają się absurdy w postaci wykwalifikowanego snajpera z Afganistanu, który nagle nie może trafić w zaskakująco kuloodporny samochód Rogera, to są detale niepsujące tego, jak dobrze się to ogląda. Czasem można odnieść wrażenie, że taka jest też konwencja tego serialu, gdzie tego typu małe głupoty są na początku dziennym. Być może w ten sposób twórcy chcą nawiązać do kina lat 80. z którego wywodzi się kinowa seria. Kwestia ojca Riggsa jest zaskoczeniem, bo nie sądziłem, że twórcy poprowadzą to w takim kierunku. Poprzednie odcinki sugerowały wręcz, że tata jest demonem zabijającym biedne pieski, by zwrócić uwagę Martina na siebie. A ten odcinek kompletnie wywraca do góry nogami wszystkie oczekiwania i spekulacje. Fakt, że dostajemy dość zwyczajnie budowaną relację ojca z synem wynikającą z patologicznej przeszłości jest chyba lepszym rozwiązaniem pod względem emocjonalnym. Bardziej satysfakcjonującym i ważniejszym dla rozwoju Riggsa. Lethal Weapon daje frajdę i seans, podczas którego uśmiech nie schodzi z twarzy. O to chodzi w takiej rozrywce.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj