Tym razem akcja toczy się wokół dwóch wątków: portalu randkowego dla starszych osób oraz nagrania tekstu dla jednego z klientów. Portal randkowy jest tutaj zresztą najważniejszy, bo dotyczy bezpośrednio Robertsa i jego współpracownika, Zacha. Wszystko rozchodzi się o pewną europejkę, która nieźle namiesza w życiu obu bohaterów. Jako stała klientka i dobra znajoma naszych kreatywnych ma pomysł na wspomniany już portal. Dla Simona jest to doskonała okazja, żeby się wykazać - zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym. Okazuje się, że zostaje kochankiem. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Zach również tym kochankiem jest. Prowadzi to do kilku ciekawych i zabawnych sytuacji, szczególnie gdy obaj panowie zaczynają po cichu rywalizować o względy pięknej kobiety. Gdy Sydney szukająca akceptacji u starszej koleżanki dowiaduje się o planach obu panów, a także poznaje ich miny podczas orgazmu, dostajemy naprawdę udany epizod.
[video-browser playlist="634210" suggest=""]
Dla mnie osobiście o wiele ciekawszy był jednak drugi motyw, w którym Andrew musi się zmierzyć ze zmanierowanym lektorem podkładającym głosy w reklamach. Jego podejście do pracy, całe emploi, jest rewelacyjnie przedstawione. Strach Andrew przed utratą takiego "głosu" to jedne z najlepszych momentów odcinka (szczególnie ten, w którym "stawia się" aktorowi i zyskuje jego szacunek). Wiąże się to także z zabawną sytuacją, kiedy aktor podrywa kochankę Robertsa i Zacha. Są to momenty, w których The Crazy Ones może się jak najbardziej podobać.
Piąty odcinek był prosty, lekki i przyjemny, ale nie ma się co oszukiwać - po produkcji z Williamsem mogliśmy oczekiwać dużo więcej. Trochę brakuje tutaj ukazania samego tworzenia, kreatywnego podejścia oraz całego procesu powstawania reklam i pomysłów na nie. Na początku każdego epizodu raczeni jesteśmy konceptami i przedstawieniem ich dyrektorom firm, ale na tym właściwie cała praca w reklamie się kończy. A szkoda, bo jest to niezwykle wdzięczny i ciekawy temat. Gdyby twórcy nieco bardziej skupili się na tym aspekcie, serial wiele by zyskał. Na razie jest momentami zabawnie, ale brakuje pazura. Ot, taka wydmuszka do obejrzenia w dwadzieścia minut.