Zareklamujmy portal randkowy
The Crazy Ones nadal nie zachwyca, choć potrafi zapewnić rozrywkę na 20 minut. Może nie na najwyższym poziomie, ale niektóre momenty bawią i śmieszą. Cieszy fakt, że powoli całą produkcję ciągnie nie tylko Robin Williams, ale także inni aktorzy.
The Crazy Ones nadal nie zachwyca, choć potrafi zapewnić rozrywkę na 20 minut. Może nie na najwyższym poziomie, ale niektóre momenty bawią i śmieszą. Cieszy fakt, że powoli całą produkcję ciągnie nie tylko Robin Williams, ale także inni aktorzy.
Tym razem akcja toczy się wokół dwóch wątków: portalu randkowego dla starszych osób oraz nagrania tekstu dla jednego z klientów. Portal randkowy jest tutaj zresztą najważniejszy, bo dotyczy bezpośrednio Robertsa i jego współpracownika, Zacha. Wszystko rozchodzi się o pewną europejkę, która nieźle namiesza w życiu obu bohaterów. Jako stała klientka i dobra znajoma naszych kreatywnych ma pomysł na wspomniany już portal. Dla Simona jest to doskonała okazja, żeby się wykazać - zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym. Okazuje się, że zostaje kochankiem. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Zach również tym kochankiem jest. Prowadzi to do kilku ciekawych i zabawnych sytuacji, szczególnie gdy obaj panowie zaczynają po cichu rywalizować o względy pięknej kobiety. Gdy Sydney szukająca akceptacji u starszej koleżanki dowiaduje się o planach obu panów, a także poznaje ich miny podczas orgazmu, dostajemy naprawdę udany epizod.
[video-browser playlist="634210" suggest=""]
Dla mnie osobiście o wiele ciekawszy był jednak drugi motyw, w którym Andrew musi się zmierzyć ze zmanierowanym lektorem podkładającym głosy w reklamach. Jego podejście do pracy, całe emploi, jest rewelacyjnie przedstawione. Strach Andrew przed utratą takiego "głosu" to jedne z najlepszych momentów odcinka (szczególnie ten, w którym "stawia się" aktorowi i zyskuje jego szacunek). Wiąże się to także z zabawną sytuacją, kiedy aktor podrywa kochankę Robertsa i Zacha. Są to momenty, w których The Crazy Ones może się jak najbardziej podobać.
Piąty odcinek był prosty, lekki i przyjemny, ale nie ma się co oszukiwać - po produkcji z Williamsem mogliśmy oczekiwać dużo więcej. Trochę brakuje tutaj ukazania samego tworzenia, kreatywnego podejścia oraz całego procesu powstawania reklam i pomysłów na nie. Na początku każdego epizodu raczeni jesteśmy konceptami i przedstawieniem ich dyrektorom firm, ale na tym właściwie cała praca w reklamie się kończy. A szkoda, bo jest to niezwykle wdzięczny i ciekawy temat. Gdyby twórcy nieco bardziej skupili się na tym aspekcie, serial wiele by zyskał. Na razie jest momentami zabawnie, ale brakuje pazura. Ot, taka wydmuszka do obejrzenia w dwadzieścia minut.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat