Zbrodnie po sąsiedzku wprowadzają mocniejszy nacisk na dramaturgiczną stronę produkcji. Oceniam.
W nowych odcinkach serialu
Zbrodnie po sąsiedzku twórcy zrobili bardzo ciekawy zabieg. Do tej pory nasze trio sprawdzało się najlepiej w grupie. I rzeczywiście, gdy dochodzi do sekwencji, w której razem wymieniają się pomysłami czy rzucają sobie cięte riposty, to wszystko prezentuje się znakomicie. Jednak tym razem scenarzyści postanowili napisać interesujące wątki poboczne, które ubogaciły historię. Dały każdej z głównych postaci pewną przestrzeń do rozwoju i zapewniły balans między kryminalnym aspektem serialu a emocjonalnym i dramaturgicznym ładunkiem. Nadal ważna jest sprawa śmierci Bunny, jednak teraz twórcy bardzo sprawnie przeplatają ją z solowymi historiami Charlesa, Olivera i Mabel.
Bardzo ciekawym elementem fabuły jest wątek dotyczący Mabel. Chodzi konkretnie o sposób, w jaki społeczeństwo postrzega kobietę.
Selena Gomez dobrze oddaje rozterki bohaterki związane z piętnem, z którym musi się zmagać od pewnego czasu. Gołym okiem da się wręcz zauważyć emocje i mrok, z którymi mierzy się Mabel. Doskonale oddaje to choćby scena, w której przyłapuje Alice na robieniu swego rodzaju happeningu z jej tragedii. Co do bohaterki, w którą wciela się
Cara Delevingne, to kompletnie nie mogę uwierzyć w romantyczną relację między nią a Mabel. W żadnym momencie nie odczułem chemii między aktorkami. Chociaż nie ukrywam, że scena na przyjęciu z grą Olivera rzuciła nowe światło na ich związek. Jednak nie zmienia to faktu, że znacznie lepiej prezentował się duet Mabel–Theo. Dało się w nim odczuć niepewność i brak zaufania, ale również sporo zrozumienia. To sprawiło, że lepiej prezentował się na ekranie.
Przedziwną, toksyczną relację Charlesa z Jan, jego niedoszłą morderczynią, również trzeba zaliczyć na plus. Wątek jest bardzo pomysłowy. Twórcy nie starali się go zbudować na samym mroku lub wymuszonej podniosłości. Został podany z wyjątkową lekkością, przyozdobioną sporą dawką czarnego humoru. To sprawiło, że zadziałał. Mimo że Charles nie jest fizycznie obecny w sekwencji (kolejny świetny gościnny występ
Jane Lynch), to dało się w niej odczuć napięcie, jakie drzemie między Jan a jednym z głównych bohaterów. Solowy wątek Charlesa miał zatem w sobie wszystko – humor, napięcie, dramaturgię i silne emocje.
W końcu również Oliver, który zwykle wnosi sporo humoru do produkcji, otrzymał poważną historię solową dotyczącą ojcostwa.
Martin Short nadal doskonale sprawdza się jako swoisty comic relief. Bawi się rolą i oferuje widzom mnóstwo momentów, w których można się szeroko uśmiechnąć. Jednak przy tym może pokazać się z dramatycznej strony. Dobrze oddaje to scena, w której czeka w kolejce na zrobienie testu DNA i rozmawia z innym mężczyzną. Widać na wierzchu wszystkie emocje, które nim targają.
Nowe odcinki
Zbrodni po sąsiedzku nadal trzymają bardzo dobry poziom. Na pochwałę zasługują świetne kreacje aktorskie, humor, ale również i poważniejsza strona produkcji. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h