Robert McCammon wyraźnie został stworzony do pisania historii długich, a nawet epickich. W Zewie nocnego ptaka zręcznie przeplata kilka gatunków. To powieść obyczajowo-historyczna z elementami kryminału i grozy.
Robert McCammon zaczynał od horrorów (np. wampiryczne Pragnienie), lecz dopiero późniejsze powieści (czyli Łabędzi śpiew – postapokaliptyczna opowieść o Stanach Zjednoczonych zniszczonych wojną nuklearną, Magiczne lata – fascynujący portret lat 60. z pewną dozą niesamowitości w tle) pokazały skalę jego możliwości pisarskich. I chociaż pod koniec lat 90. McCammon zaprzestał publikowania, z początkiem XXI wieku powrócił z pierwszą częścią przygód Matthew Corbetta Zew nocnego ptaka.
Mamy rok 1699. Rzecz dzieje się w purytańskiej kolonii brytyjskiej w Południowej Karolinie. Otoczone lasami - a co gorsza, rozległymi mokradłami i teoretycznie wrogimi plemionami Indian - malutkie miasteczko Fount Royal, które powołał do życia szacowny burmistrz Robert Bidwell, zmaga się także z nieszczęściami innej natury. Oto okropną śmiercią ginie miejscowy pastor, a po nim nieszczęsny Daniel Howarth, plony marnieją, osadnicy chorują, budynki płoną i od wielu dni pada deszcz. Wygląda to na klątwę czarownicy – w końcu stosy Salem płonęły niedaleko, a podejrzenie o czary pada na młodą wdowę po Danielu Howarcie, Rachel, wyróżniają się zbyt południową urodą i hardością ducha. Co ciekawe, w jej domu zostają znalezione dziwne słomiane lalki, a mała dziewczynka (i nie tylko ona) zeznaje, że widziała, jak Rachel obcowała z Diabłem. Szczęście w nieszczęściu, że jej nie torturują. Zamykają ją za to w celi i wzywają na pomoc sędziego Isaaca Woodwarda wraz z jego sekretarzem, Matthew Corbettem. Młodziutki sekretarz nie wierzy w winę czarownicy, ale i tak czekałaby ją śmierć na stosie, gdyby nie…
Corbett prowadzi własne śledztwo i stara się dociec prawdy. Spotyka się z barwnymi postaciami, których stworzenia nie powstydziłby się Charles Dickens. Skrywane tajemnice powoli wychodzą na światło dziennie. Okazuje się, że i dobrzy ludzie czasem błądzą i uparcie trwają przy swoich niekoniecznie sprawiedliwych osądach, a źli stają się jeszcze gorsi. Śledztwu towarzyszy nie tylko skomplikowany węzeł relacji międzyludzkich i sprzeczności człowieczej natury, ale również aura tajemniczości i grozy czającej się w lasach otaczających osadę. Intryga kryminalna również nie pozostaje bez znaczenia. W ten sposób Zew nocnego ptaka staje się miszmaszem gatunkowym, wyśmienicie wymieszanym, poprowadzonym i napisanym. Jeśli ktoś tęskni za powieścią epicką, niespieszną, ale też niedłużącą się (mimo imponującej objętości), z ciekawymi zwrotami akcji i wybornie (zdawałoby się po Dickensowsku) napisanymi postaciami, powinien sięgnąć po książkę McCammona, a z pewnością się nie zawiedzie.
Ponadto wyrazy uznania należą się wydawnictwu Vesper. Książka w świetniej oprawie graficznej i edytorskiej przypomina pozycje z serii Klasyka Grozy i Klasyczne Powieści Dziecięce. Ma twardą oprawę, a na stronach możemy podziwiać czarno-białe ilustracje Macieja Kamudy.