Co to znaczy być rycerskim? Czy każdy mógł zostać rycerzem? Co kryło się pod mitem lśniącej zbroi? Na te oraz inne pytania próbuje odpowiedzieć w swojej książce Frances Gies. Oto Życie średniowiecznego rycerza.
Historia społeczna ma w sobie jakąś magiczną siłę przyciągania. Jest to oczywiście absolutnie zrozumiałe, bo jakoś już tak jest, że interesuje nas życie drugiego człowieka. A jeśli można spojrzeć na to, jak się żyło w przeszłości, to już w ogóle jest bardzo dobrze. Świadczy o tym dość duże zainteresowanie serią o życiu ludzi w średniowieczu, której współautorką jest Francis Gies. Tym razem, w szóstym już tomie, badaczka wzięła na warsztat świat rycerzy.
Faceci z mieczami w lśniącej zbroi to jest fenomen sam w sobie, nie ma chyba żadnej formacji bojowej, która tak mocno zakorzeniłaby się w kulturze, ba, w popkulturze. A trochę wojowników przez dzieje świata się przewinęło.
Na rycerzy średniowiecznych z reguły patrzy się w sposób bardzo zero-jedynkowy. To albo bohaterowie, dla których najważniejszy był honor, albo zakute łby, których jedyną pasją była walka. W tej pozycji zostaniemy poprowadzeni od samego początku rycerstwa, przez bardzo emocjonujący etap wojen krzyżowych, wreszcie do powolnego wygaszania się rycerstwa i ustępowania nowym rozwiązaniom militarnym.
Przede wszystkim rycerze na kartach książki jawią się nam jako grupa społeczna dość zamożna i bardzo elitarna. Mieli w sobie dużą militarną sprawczość, tu chyba nikt nie zaprzeczy, że często ich dzielność i waleczność na polu bitwy były w stanie zmienić losy świata.
W Życiu średniowiecznego rycerza mamy dwie płaszczyzny życia rycerza: w czasie wojny i w czasie pokoju. Moim zdaniem bez sensu jest dywagowanie, jacy oni byli naprawdę. Na wojnie byli tacy, a w czasie pokoju inni. Tak czy inaczej książka Gies obali wiele naszych wyobrażeń o rycerzach. To kwestia indywidualna, jak bardzo będzie bolało. W zamian autorka daje nam szereg informacji, które pozwalają stworzyć pełniejszy obraz tych wojowników.
Warto zauważyć, że nie jest to książka plotkarska, skupiająca się na samych ciekawostkach i innych. Oczywiście nie będzie tego brakowało podczas lektury, ale tego rodzaju smaczki nie są dominujące. Książka jest dobrze napisana i czyta się błyskawicznie. Pod koniec jednak mamy natłok informacji i dla niektórych czytelników może być to męczące. Niemniej warto ją przeczytać.