„Cholera jasna” − pomyślałem, ale się uśmiechnąłem.             – Jestem pewien, że dam sobie radę.             Mój towarzysz tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu.             – A co z resztą załogi? – spytałem, chcąc go czymś zająć. – Co oni robią?             – Chodź – powiedział, na moje szczęście kierując się w stronę wyjścia z ładowni, i skinął na mnie. – Zafunduję ci darmowe zwiedzanie statku z przewodnikiem, póki jeszcze możesz się ruszać.             Ciąg schodów, niewiele szerszych ode mnie, korytarz z drzwiami po obu stronach i kolejne schody doprowadziły nas do stanowisk załogi. W pomieszczeniu znajdowały się umieszczone na planie krzyża cztery konsole z mnóstwem monitorów, oddzielone od siebie korytarzykami.             „Kaitan” nie był tym, do czego przywykłem. W przeciwieństwie do statków w wewnętrznych podukładach nie było tutaj jarzących się ścian i lewitujących ekranów. Zamiast tego wszędzie znajdowały się części mechaniczne – zakładam, że w celu ułatwienia napraw, jako że wiele z tych urządzeń wyglądało na bardzo leciwe. Załoga była równie nietypowa. Kiedy wchodziliśmy, usłyszałem śmiech i końcówkę prowadzonej rozmowy.             – Jego mina, kiedy zrozumiał, że nie zamierzasz mu sprzedać, była naprawdę warta uwiecznienia, Basra. Myślałam, że doprowadzisz gościa do łez w rekordowym czasie.             Mówiąca to młoda kobieta była jedną z dwóch osób obecnych przy stanowiskach. Połowę jej twarzy zakrywały smoliście czarne włosy, spomiędzy których ledwie wyzierały okalające oko tatuaże. Podobnie jak Arjan miała śniadą skórę, właściwą dla rdzennych mieszkańców Alaxaku.             Ze względu na oddalenie planety rzadko mieszali się z innymi ludźmi. Kiedy dojrzała nas w wejściu, natychmiast urwała i zmierzyliśmy się nawzajem wzrokiem.             Po chwili ciszy drugi z członków załogi wstał, swobodnie podszedł do mnie i podał mi rękę.             – Basra – przedstawił się.             Uścisnąłem dłoń i potrząsałem nią odrobinę dłużej, niż było to bezwzględnie konieczne. Z pewnością nie pochodził stąd, choć nie potrafiłem wskazać skąd. Nie mogłem też rozstrzygnąć, czy miły głos i smukła sylwetka należały do mężczyzny, czy do kobiety. Fryzura, szopa brązowych loków opadająca na podgolony kark, a także delikatne, choć wyraziste rysy twarzy o miedzianym odcieniu również na nic nie wskazywały. Stwierdziłem, że na razie dla własnej wygody będę myśleć o nim jako o mężczyźnie             – Nev. Miło cię poznać – odparłem po niezręcznej chwili przerwy.             Basra równie swobodnie powrócił do swojej konsoli, nie przyglądając mi się uważniej, jak się tego spodziewałem. Nie byłem pewien, czy zdołał otaksować mnie wzrokiem o wiele szybciej, niż podejrzewałem, czy po prostu miał ważniejsze sprawy na głowie.             W odróżnieniu od swojego towarzysza młoda kobieta nie wstała ze swego miejsca. Siedziała w zblazowanej pozie, z nogami założonymi na konsolę. Świdrowała mnie wzrokiem.             – Cześć – powiedziała.             – Cześć. Ja, cóż, cały czas jestem Nev. Nowy ładowacz. A ty czym się zajmujesz?             Uniosła brwi i szybko ściągnęła usta.             – Telu. Hakerka. – Na dowód swoich słów wskazała palcem na konsolę, która jak szybko zauważyłem, była jedynym nowoczesnym sprzętem na tej jednostce. – Jak na ładowacza to czysty jesteś.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj