Dwaj Jedi walczą ze złoczyńcą. Maul nie może być chyba bardziej oczywisty - został zaprojektowany, by wyglądać źle i jest zły, wyraża to nawet jego twarz i rodzaj miecza, którym walczy. Prawdziwą stawką jest Anakin. Qui-Gon jest inny niż pozostali Jedi - i film to pokazuje. Walczy, bo wie, że jest ojcem, którego Anakin potrzebuje; ponieważ rozumiał, że Jedi powinni się troszczyć, kochać, i że to nie jest nic złego. Reszta jest od tego oderwana: Jedi stali się tak polityczni, że zgubili drogę. Yoda zaczyna dostrzegać to zbyt późno, a Qui-Gon wyprzedził ich wszystkich. Walczy więc o Anakina i dlatego jest to Pojedynek Losów. To los tego dziecka. W zależności od tego, jak potoczy się ta walka, jego życie będzie zupełnie inne. Qui-Gon oczywiście przegrywa, więc postać ojca znika. Obi-Wan najpierw trenuje chłopca ze względu na obietnicę, a nie troskę. W końcu staje się bratem Anakina, nie zaś jego ojcem. To element porażki. Anakin nie ma rodziny, której potrzebuje. W końcu traci matkę i nie spełnia obietnicy, którą jej złożył. Zostaje więc całkowicie bezbronny, a Gwiezdne wojny ostatecznie dotyczą rodziny.
Koniec końców Filoni stwierdza, że cała historia zatacza koło, gdy Anakin odrzuca Ciemną Stronę i chwilę przed śmiercią na moment staje się ojcem dla Luke'a - kimś, kogo sam nie miał. To, co ratuje Luke'a, to nie jego Moc, bohaterstwo czy nabyte umiejętności, ale trzeźwa ocena sytuacji i... miłość do ojca. Mówi: jestem Jedi jak mój ojciec przede mną, ale w rzeczywistości ma na myśli: kocham mojego ojca i nic nie możesz zrobić, by to zmienić. Imperator nie może zrozumieć tego związku.
Następnie - zdaniem Filoniego - Anakin musiał zdecydować, że ostatecznie zostanie ojcem, a nie sługą Ciemnej Strony. Ratuje syna, porzuca wszystkie możliwości i całą potęgę - to bezinteresowny czyn, który ratuje chłopaka i przywraca równowagę. Syn ratuje ojca, ojciec syna i to działa doskonale - zarysowuje linię od Mrocznego widma do Powrotu Jedi. To jest historia Gwiezdnych wojen. Gdyby Qui-Gon nie przegrał, Anakin mógłby nigdy nie stać się Darthem Vaderem i nie zmieniłby losów galaktyki.
Tymczasem Mark Hamill i Lucasfilm uhonorowali część fandomu Gwiezdnych wojen, wychwalając tych, którzy stoją na pierwszej linii walki z pandemią. Zobaczcie wideo opublikowane na oficjalnym koncie Star Wars na YouTube:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj