Prezes Disneya, Bob Iger, potwierdził, że hakerzy ukradli ważny film i żądają okupu zapłaconego w bitcoinach. Sam Iger nie chciał oficjalnie przyznać, o jaki film chodzi. Natomiast dziennikarze deadline.com dowiedzieli się, że chodzi o nadchodzącą superprodukcję Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales. Jeśli żądania nie zostaną spełnione, hakerzy wrzucą film do sieci. Oficjalnie Disney nie udzielił więcej komentarzy. Czytaj także: Haker atakuje Netflixa i ujawnia listę tytułów, które ukradł Źródła deadline.com donoszą, że studio nie chce zapłacić pieniędzy. Pracują razem z FBI, by znaleźć sprawcę i nie doprowadzić do wycieku ważnego filmu. Przypomnijmy, że gdy Netflix niedawno odmówił zapłaty, 10 odcinków 5. sezonu Orange Is the New Black trafiło do sieci miesiąc przed premierą. Jeśli superprodukcja Disneya trafiłaby do sieci ponad tydzień przed premierą, studio poniosłoby bardzo duże straty finansowe. Próby FBI komentuje Hector Monsegur, były haker, który obecnie jest dyrektorem ds. oszacowania ochrony przed cyberatakami w Rhino Security Labs. Twierdzi on, że znalezienie hakerów jest praktycznie niemożliwe, bo to są ludzie działający z każdego miejsca na Ziemi oraz doskonale zdają sobie sprawę z technik, jakie FBI używa. I wiedzą, jak je oszukać. Sprawdź swoją wiedzę o serii Piraci z Karaibów Problemem są małe firmy produkcyjne pracujące dla Disneya czy Netflixa. To one nie mają mocnej ochrony i to właśnie tutaj hakerzy odnoszą sukcesy. Monsegur twierdzi, że złamanie zabezpieczeń takich firm, które nie mają budżetu na ochronę, jest dziecinnie proste. Uważa, że żądania okupu to nowy trend, który utrudni życie wielkim studiom filmowym i telewizjom. Będzie coraz trudniej chronić im własność intelektualną przed premierą. Sprawa jest rozwojowa. Będziemy Was informować o nowych postępach.
fot. Disney
+36 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj