W komiksowej serii Infinity Wars uśmiercono jedną z najważniejszych postaci zarówno w uniwersum, jak i w MCU.
Największym komiksowym eventem Marvela w tym roku jest
Infinity Wars, wielka kosmiczna epopeja, w której pojawiają się choćby Adam Warlock, Doktor Strange, Gamora, Peter Quill, Kapitan Marvel, Loki i Thanos. Laikom powieści graficznych trzeba wytłumaczyć, że seria nie ma związku z wydarzeniami pokazanymi w MCU w filmie
Avengers: Infinity War, choć na komiksowym uniwersum odciśnie ona zapewne swoje wielkie piętno. Widać to najlepiej na przykładzie tego, na co zdecydowali się
Gerry Duggan i
Mike Deodato, autorzy zeszytu
Infinity Wars: Prime #1, który rozpoczyna cały event. Okazuje się bowiem, że poniósł w nim śmierć sam... Thanos. Jest to o tyle zaskakujące i szokujące dla czytelników, że głównie dzięki ekranowym produkcjom popularność tej postaci przekracza obecnie wszelkie granice.
Na początku historii Adam Warlock i Doktor Strange przemierzają Soulworld, dyskutując jednocześnie, co zrobić w kwestii Kamieni Nieskończoności. Pierwszy z nich żegna drugiego, ostrzegając go na koniec, że Thanos może ich szukać. Po chwili widzimy już Szalonego Tytana, który przygotowuje się do podboju. W tym samym pomieszczeniu pojawia się jednak tajemnicza i zupełnie nowa w Marvelu postać, Requiem. Nieoczekiwanie wbija ona ostrze w plecy Thanosa, a następnie odcina jego głowę. Złoczyńca zdąży wcześniej wypowiedzieć jedynie, że umarł "dobrą śmiercią".
Zakończenie serii
Infinity Countdown, która poprzedzała
Infinity Wars, mogło sugerować, że komiksowy Thanos odegra w historii podobną rolę do swojej ekranowej wersji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h