Patryk Vega w swoich filmach zajął się już policją, służbą zdrowia, środowiskiem stadionowym, a także polską sceną polityczną. Polityka miała być filmem bezkompromisowym, odpowiadającym na wiele pytań, w tym: co robią i jak zachowują się najważniejsi ludzie w kraju, gdy gasną światła i spadają maski? Jak władza i dostęp do publicznych pieniędzy wpływa na osoby piastujące najwyższe urzędy i pełniące obowiązki wobec Narodu? Miało być mocno, głośno, kontrowersyjnie. A wyszło jak zawsze. Reżyser żałuje kilku swoich filmów, jak na przykład Ciacho czy Last Minute. W najnowszym wywiadzie dla plejada.pl (Patryk Vega: Pan Bóg zdjął mi zasłonę sprzed oczu i zrozumiałem, jakie kino mam robić z 10 lutego 2020 roku) przyznał, że nie powinien był też robić Hansa Klossa. Nigdy nie był fanem Stawki większej niż życie, nie jest też pasjonatem II wojny światowej, nie czuł tego tematu, rezultatem czego był film niespójny, łączący zbyt wiele gatunków i nietrzymający się konwencji. Zapytany o Politykę, powiedział:
Uważam, że nie powinienem robić chociażby Polityki. To było apogeum zapędzenia się w grzech w moim życiu. Zrobiłem ten film tylko po to, by sięgnąć do portfeli ludzi, a nie do ich serc. Jestem bodaj ostatnią osobą, która powinna zabierać się za tego typu kino. Byłem tylko raz na wyborach – w wieku 18 lat. Nie czytam ani gazet, ani publicystyki w internecie. W ogóle nie interesuje mnie scena polityczna. Co więcej, mam gdzieś, kto rządzi w naszym kraju. W związku z tym polityka to ostatni temat, za który powinienem się brać. No ale zapędziłem się w pogoni za sukcesem i pieniędzmi. Dziś żałuję, że nakręciłem ten film.
Odniósł się również do konfliktu z panem Misiewiczem. Podobno reżyser przeprosił polityka, bo szczerze żałuje tego, co zrobił. Jak mówi: zapędził się w nienawiści i nie zachował się jak katolik, ponad to powiedział sporo przykrych i obraźliwych słów na jego temat. W pewnym momencie dojrzał do tego, by przeprosić. Jak sam twierdzi, spotkał się z Bartłomiejem Misiewiczem, przytulił go i przez dwie godziny rozmawiali o swoich przeżyciach. Myślę, że sytuacja się już oczyściła - podsumowuje. Twórca zapowiedział, że nie zrobi więcej filmów, które zahaczają o politykę w takim wydaniu. Zapowiedział też, że ma w planach napisanie filmu o... sobie. Dodał, że przestał stawiać pieniądze w centrum swojego życia. Co więcej, idzie teraz w ascezę. Sprzedaje samochód, zegarki i biżuterię. Będzie teraz jak Steve Jobs albo Mark Zuckerberg.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj