Enemy Front to gra ponadprzeciętnie kiepska, niewarta Waszych pieniędzy i niegodna sprzedaży w cenie, w jakiej jest oferowana. Co najwyżej mógłby być dołączana do jakiegoś pisma z grami - jako bonus naturalnie. Wiem co piszę, bo miałem (nie)przyjemność obcowania z tym produktem, o czym nie omieszkałem Was poinformować w naszej recenzji gry. Możecie ją znaleźć tutaj.
Tyle prywatnej opinii, teraz czas na fakty.
Enemy Front ma średnią ocen na poziomie 30 proc. (Xbox 360) oraz 54 proc. (PC). W parze z tymi nie najlepszymi notowaniami graczy i recenzentów idą wyniki finansowe ze sprzedaży gry. W premierowym nakładzie do sklepów trafiło 350 tys. kopii gry, z czego swych nabywców znalazło tylko... 35 tys egzemplarzy, czyli maksymalnie 10 proc. całości. Maksymalnie, bo tyle podają twórcy gry wahając się w przedziale między 5 a 10 proc.
Marek Tymiński, prezes spółki CI Games, widzi przyczynę dlaczego tak się stało.
[cytat]Wpływ na sprzedaż ma między innymi duża popularność gier na nowe konsole szczególnie w najbardziej rozwiniętych krajach, które dużo szybciej, niż spodziewał się rynek, zajęły miejsce po poprzedniej generacji konsol.[/cytat]
Słabe oceny gry odbiły się także na giełdowym kursie spółki, który w poniedziałek zanotował spadek o 6.5 proc. i obecnie jedna akcja kosztuje 9 zł.
Szansą dla CI Games na dobry wynik finansowy i nie tylko jest mająca ukazać się w tym roku produkcja Tomka Gopa, RPG zatytułowany Lords of the Fallen.