- Rozumiemy to. Nie będziemy o to dalej walczyć. Kiedy DC dowiedziało się, że będą robić własny film, zmusili nas do wykasowania wszystkich postaci, zanim jeszcze mogliśmy je pokazać - wyjaśnia Willa Holland.Czytaj także: Recenzja finału 4. sezonu Arrow Nie podoba się jej to, że świat seriali opartych na komiksach DC nie jest powiązany z filmowym tak jak w studiu Marvel:
- Marvel robi to we własny dziwaczny sposób. Wiąże Agentów T.A.R.C.Z.Y. z filmami. Dlatego jest to dla nas denerwujące, bo wiemy, że coś takiego jest możliwe i to da się zrobić. I jak fajnie by było, gdyby tak to zostało zrobione. A tak nagle świat dostanie dwóch kompletnie różniących się do siebie Flashów. Na początku było to irytujące. Gdy Stephen dowiedział się, że będzie filmowa Liga Sprawiedliwości, wydawało się to oczywiste, że on zagrałby Zieloną Strzałę, a Grant byłby Flashem. To wydawało się słuszną normalną odpowiedzią. Kiedy studio Warner Bros. powiedziało "nie", trudno z nimi walczyć, bo w końcu to ludzie, którzy dają nam prace. Musisz nic nie robić, jakby wszystko było ok. Rozumiem to.Przypomnijmy, że kilka tygodni temu Chloe Bennet z serialu Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. ostro skrytykowała studio Marvel właśnie za brak spójności pomiędzy serialami i filmami, o czym najwyraźniej Willa Holland nie wiedziała. Czytaj także: Stephen Amell ostro o fanach Arrow krytykujących serial Trudno nie pomyśleć, że właśnie od momentu mieszania studia w serialu jego poziom zaczął spadać. W 2. sezonie jeszcze nie ingerowali i widzowie byli usatysfakcjonowani. Zaczęło się to w 3. serii, gdzie w fabule pojawiał się chaos, ciekawe wątki były dziwacznie kończone i jakość była coraz gorsza.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj