Autobiografia Willa Smitha jest już w sprzedaży. Przeczytajcie początek książki zatytułowanej Will.
Nieustannie rozglądał się za okazjami do dodatkowego zarobku. Pamiętam, jak pewnej wyjątkowo mroźnej zimy było u nas krucho z pieniędzmi. Tatulo nauczył się więc naprawiać grzejniki naftowe, w tamtych latach bardzo popularne w Filadelfii. Poroznosił ulotki i wkrótce ludzie zaczęli mu przynosić zepsute grzejniki do naprawy. Tatulo stwierdził, że każdy zreperowany grzejnik musi poddać kilkudniowym „testom”, żeby upewnić się, czy urządzenie działa jak należy. Zawsze miał dziesięć albo dwanaście grzejników, które „przechodziły testy jakościowe”. Tuzin takich naftowych grzejników wystarczył do ogrzania całego szeregowca w zachodniej Filadelfii, nawet w najchłodniejsze dni. Tym sposobem Tatulo mógł rozwiązać umowę z dostawcą ogrzewania gazowego i zapewnić rodzinie przyjemne ciepełko – i jeszcze mu za to płacono.
Kiedy miałem dwa lata, firma ojca prosperowała na tyle dobrze, że mogliśmy sobie pozwolić na kupno domu w Wynnefield, dzielnicy klasy średniej w zachodniej części miasta, około półtora kilometra od miejsca, w którym mieszkała Gigi.
Dorastałem w domu przy Woodcrest Avenue numer 5943, w jednym z trzydziestu szeregowców z czerwonawoszarej cegły, oddzielonych od ulicy szpalerem drzew. Dzięki temu, że domy przylegały do siebie, ich mieszkańców łączyło silne poczucie lokalnej wspólnoty (bliskość domów oznaczała zarazem, że jeśli wasi sąsiedzi mieli karaluchy, to wy także je mieliście). Każdy znał tam każdego. Dla młodej czarnej rodziny w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku mieszkanie w takim miejscu było spełnieniem amerykańskiego snu – na tyle, na ile było to wtedy możliwe.
Po drugiej stronie ulicy mieściło się gimnazjum Beeber Middle School z rozległym betonowym dziedzińcem. Okoliczne dzieciaki grały tam w kosza i w baseball; dziewczynki skakały na skakankach, starsi chłopcy boksowali się otwartymi pięściami. Gdy tylko zaczynało się lato, na zewnątrz wylegały tłumy. W okolicy roiło się od dzieci i wszyscy spędzaliśmy każdą wolną chwilę na dworze. W promieniu stu metrów od naszego domu mieszkało prawie czterdzieścioro moich rówieśników – Stacey, David, Reecie, Cheri, Michael, Teddy, Shawn, Omarr i inni – nie licząc ich starszego lub młodszego rodzeństwa ani dzieciaków z okolicznych ulic. (Ze Stacey Brooks przyjaźnię się do dzisiaj. Poznaliśmy się tego samego dnia, kiedy moja rodzina wprowadziła się do domu przy Woodcrest. Miałem wtedy dwa lata, a Stacey trzy. Nasze matki zbliżyły do siebie nasze dziecięce wózki i przedstawiły nas sobie. Kiedy miałem siedem lat, zakochałem się w Stacey, ale ona durzyła się wtedy w dziewięcioletnim Davidzie Brandonie).
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h