Od kilku dni w sprzedaży znajduje się książka Will - jest to autobiografia Willa Smitha napisana razem z Markiem Mansonem. Wydawca udostępnił pierwszy rozdział tej książki.  Will to inspirująca książka, w której Will Smith opowiada szczerze o swoim życiu i dzieli się doświadczeniami, które pozwoliły mu zrozumieć, że pielęgnowanie międzyludzkich więzi jest równie ważne, co satysfakcja z zawodowych sukcesów. Historia życia Willa Smitha i jego przemiany z zalęknionego dziecka, w niezwykle popularnego rapera, a następnie w jednego z najpopularniejszych aktorów w dziejach Hollywood to tylko część tej historii. Przeczytajcie fragment książki Will udostępniony przez wydawnictwo Insignis. Tekst w przekładzie Michała Strąkowa i Michała Jóźwiaka.

Will - fragment autobiografii Willa Smitha

Rozdział 1

Strach

Zawsze uważałem się za tchórza. Strach jest obecny w większości moich wspomnień z dzieciństwa – bałem się innych dzieciaków; bałem się, że ktoś mógłby mnie zranić albo że najem się wstydu; bałem się, że wydam się innym słaby. Najbardziej jednak bałem się własnego ojca. Kiedy miałem dziewięć lat, byłem świadkiem, jak ojciec uderzył mamę pięścią w twarz. Cios był tak mocny, że mama upadła na podłogę. Widziałem, jak później pluła krwią. Tamto wydarzenie w sypialni rodziców prawdopodobnie bardziej niż jakiekolwiek inne doświadczenie w moim życiu wpłynęło na to, kim dzisiaj jestem. Wszystko, co później osiągnąłem – nagrody i wyróżnienia, sława i błysk fleszy, wszystkie role, w które się wcielałem, i wszystkie komiczne maski, jakie zakładałem – było w pewnym sensie próbą zadośćuczynienia mamie za moją bierność tamtego dnia. Za to, że ją wtedy zawiodłem. Za to, że nie umiałem przeciwstawić się ojcu. Za to, że okazałem się tchórzem. Ten Will Smith, jakiego znacie – raper i pogromca kosmitów, wiodący barwne życie gwiazdor kina – to w znacznym stopniu moja kreacja, wystudiowany i dopracowany do perfekcji wizerunek, który stworzyłem po to, żeby się chronić. Żeby schować się przed światem. Żeby ukryć tchórza. Mój ojciec był moim bohaterem.
Źródło: Insignis
Nazywał się Willard Carroll Smith, ale dla nas był po prostu Tatulem. Wychował się w latach czterdziestych ubiegłego wieku na niebezpiecznych i nieprzyjaznych ulicach północnej Filadelfii. Jego ojciec, a mój dziadek, miał mały targ rybny, na którym pracował codziennie od czwartej nad ranem do późnego wieczoru. Moja babcia była pielęgniarką i często pełniła nocne dyżury w szpitalu. W rezultacie Tatulo spędził większość dzieciństwa bez nadzoru rodziców, wałęsając się samopas po okolicy. Ulice północnej Filadelfii potrafiły szybko zahartować młodego człowieka. Albo stawałeś się twardym sukinsynem, albo byłeś słabeuszem i zbierałeś cięgi. Tatulo już jako jedenastolatek palił papierosy, a w wieku czternastu lat zaczął sięgać po alkohol. Stał się arogancki i skory do konfrontacji – i pozostał taki przez resztę życia. Kiedy miał czternaście lat, moi dziadkowie, zaniepokojeni kierunkiem, w jakim zmierzało życie ich syna, wysupłali oszczędności i wysłali go na pensylwańską prowincję, do szkoły rolniczej z internatem. Uczono tam technik uprawy roślin, hodowli zwierząt oraz prostych prac naprawczych. Szkoła stawiała na tradycyjne, surowe wzorce wychowawcze i moi dziadkowie mieli nadzieję, że dzięki temu uda się narzucić ich krnąbrnemu synowi nieco rygoru i dyscypliny. Ale Tatulo ani myślał godzić się na to, by ktoś mówił mu, co ma robić. Jedyne, co interesowało go w nowej szkole, to naprawianie silników traktorów; całą resztę programu nauczania uważał za „bzdury dla wieśniaków”. Wagarował, palił i pił.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj