Jest dość oczywiste, że ich twierdzenia są samolubne, nie wspominając o tym, że fałszywe, a oni sami są źle poinformowani. Nawet ich koledzy się z nich naśmiewali. Obalanie większości ich tez nie jest nawet konieczne, ale może wypływać z tego nauka na przyszłość.Następnie Kupferschmid skoncentrował się przede wszystkim na kwestii domniemanej roli promocyjnej pełnionej przez spiracone filmy:
Konkretnie chodzi o fałszywe przekonanie, że piractwo jest formą bezpłatnej reklamy. Jest ono trwałe i powszechne wśród ludzi. Zwolennicy tej tezy twierdzą, że piractwo jest dobre, ponieważ generuje szum, który prowadzi do wzrostu sprzedaży, który jest na tyle duży, że w ujęciu netto niweluje szkody wyrządzone przez piratów.Wytyka także grupie pirackiej nieznajomość realiów rynku filmowego. Wskazuje, że gdyby faktycznie były zyski z tego rodzaju promocyjnej działalności, to studia filmowe nie potrzebowałyby piratów, ale same publikowałyby filmy w sieci; podobnie zresztą czyniłyby inne branże kulturalne. W rzeczywistości jednak marketing jest znacznie bardziej skomplikowany i polega na wielu różnych akcjach, a nie "dumpingowej działalności w internecie". Kupferschmid podkreśla:
Żyjemy w świecie, w którym konsument nigdy nie miał więcej możliwości rozrywki niż obecnie. Konkurencja jest dobre dla społeczności twórców i odbiorców, ale oznacza również, że dotarcie do konsumentów jest trudniejsze i bardziej kosztowne niż było w przeszłości. Wymaga zwiększonego poziomu kreatywności i pomysłowości sięgającej daleko poza przecieki twórczości do internetu.Na koniec jeszcze raz mocno zaznacza swoje zdanie:
Pogląd, że anonimowa grupa internetowych przestępców napędza szum medialny i ma efekt większy niż kreatywne działania (np. kampanii marketingowych, reklamy, promocji), jest absurdalny. Najwyższy czas by przekonanie o dobroczynnej roli piractwa zostało obalone.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj