Animacje są dla dzieci - niestety takie myślenie wciąż pokutuje w wielu kręgach. I pewnie nie da się z tym nic zrobić. Tak jest i już. Nic dziwnego, że niektórych twórców aż kusi, by na złość tej opinii nakręcić film, który wygląda jak dla dzieci, ale jest równocześnie ostry, brutalny, wulgarny i tak dalej. Tak, żeby mamy z dziećmi w popłochu uciekały z seansu zaraz po pierwszych minutach. No i kilka takich filmów powstało. Oczywiście obok nich powstają też dzieła, które celowo wykorzystują formułę animacji, by przekazać coś sensownego, mądrego, nieoczekiwanego - i to też czasem bywa nie dla dzieci. Takie tytuły też znajdziecie na tej liście, ale mam wrażenie, że przeważa jednak na niej prosta, radosna zgrywa. Zresztą sami się przekonajcie:

"Kot Fritz" (1972)

Jak widać, takie filmy powstawały już dekady temu. Fritz to początkowo bohater undergroundowych komiksów, wyluzowany kocur, który nie daruje żadnej ładnej panience w okolicy, a przy tym lubi sobie czasem zapalić skręta. I dokładnie taki, bez żadnych zmian przeniósł się na duży ekran. To absolutna klasyka animacji dla dorosłych w reż. Ralpha Bakshiego. Polecam. [video-browser playlist="705377" suggest=""]

"Dziewięć żywotów kota Fritza" (1974)

Popularność Fritza była tak wielka, że doczekał się nawet kinowego sequela - oczywiście z mniejszym budżetem, już z innym reżyserem, ze słabszą fabułą, ale jednak. Było równie bezkompromisowo i nie dla dzieci. Kontrkultura w pełnej krasie. [video-browser playlist="705379" suggest=""]

"Heavy Metal" (1981)

Z tego by wynikało, że większość dobrych animacji nie dla dzieci czerpie inspirację z komiksów. Tu podstawą był słynny magazyn komiksowy pełen rozmaitych fabuł: od twardej fantastyki przez grozę po humorystyczne eroteski. Na ekran przeniesiono w formie pełnometrażowej antologii kilka z nich - i wyszło naprawdę dobrze. [video-browser playlist="705388" suggest=""]

"Meet the Feebles" (1989)

Peter Jackson. Zanim zrobił wielką karierę w Hollywood i nakręcił „Władcę Pierścieni”, ten facet siedział sobie na końcu świata w Nowej Zelandii i kręcił co chciał. Wpadł na przykład na pomysł zrobienia absolutnie ostrej parodii Muppetów. Nie tylko nie dla dzieci, nawet nie dla widzów o przeciętnej wrażliwości i dobrym smaku. Udało się nad podziw dobrze. Zobaczcie kiedyś Feeblesy – takie Muppety, ale niestroniące od narkotyków czy porno. [video-browser playlist="705389" suggest=""]

"South Park: Bigger Longer & Uncut" (1999)

Najsłynniejszy serial animowany „nie dla dzieci”, choć wciąż wygląda, jakby tworzyli go uczniowie klas 1-3, też miał swoją kinową odsłonę. Już ponad 15 lat temu pojawił się w kinach całego świata. Do dziś pamiętam polską premierę i autentyczne zestawy „mama + gromadka dzieci”, które oburzone opuszczały kinowe seanse w Krakowie. Mamy były zdegustowane i żądały przeprosin, dzieciaki z trudem dawały się wyciągnąć z sali, a te, którym udało się dotrwać do końca seansu, podśpiewywały później „Blame Canada!”. [video-browser playlist="705390" suggest=""]   Na stronie drugiej m.in. "Ekipa Ameryka: Policjanci z jajami" oraz "Ted".
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj