1. Odwołujesz lub odpuszczasz spotkanie z przyjaciółmi, żeby obejrzeć odcinek ulubionego serialu.

Szczerze? Nie musi to być ulubiony program. Po prostu, Twój rytuał. Żaden wypad do kina, koncert, szalona impreza nie są w stanie zmienić Twoich planów. Nawet perspektywa randki z Bradem Pittem / Angeliną Jolie (niepotrzebne skreślić) nie nakłoni Cię do ominięcia [wstawić dowolny tytuł]. Nie masz serca, żeby zrobić coś takiego serialowi.  

2. Mówisz, śmiejesz się lub wtrącasz się do rozmów bohaterów w trakcie odcinka.

„Ty durniu! Co robisz?!”, „No nie… To są szczyty…”, „Mmmpff...” – jeśli Twojej serialowej sesji towarzyszą podobne dźwięki, to kolejny dowód na to, że jesteś uzależniony i całkowicie wkręcony w świat na ekranie. Wiem, wiem. Przecież te ludziki, z którymi pogłębiasz swoją więź co tydzień, to Twoja rodzina.  

3. Zaczynasz szukać podobieństw między swoimi znajomymi a bohaterami serialu i - co gorsza - odnajdujesz je.

Twojej dziewczynie wydaje się, że jest Daenerys, ojciec rządzi się, jakby był prezydentem Garrettem Walkerem, a znajomi ni z tego, ni z owego rzucają „Suit up!”? To oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze, Twoje uzależnienie jest zaraźliwe. A po drugie… Czy to czasem nie pora, żeby ograniczyć liczbę oglądanych seriali do dziesięciu?  

4. W dniu, w którym ukazuje się kolejny odcinek ukochanego serialu, nic i nikt nie jest w stanie zepsuć Ci humoru…

…chyba że są to bohaterowie serialu we własnej osobie. Na myśl o zejściu się Stefana i Caroline robi Ci się gorzej? Po seansie „The Walking Dead” masz ochotę położyć się i umrzeć (lub, co gorsza, robisz to)? Lepiej zacznij googlować sposoby na odwyki „domowej roboty”, bo wylądujesz na takim z prawdziwego zdarzenia.  

5. Na siedzisku kanapy lub fotela jest wgniecenie rozmiarów góry lodowej. Tej z „Titanica”.

Ze znalezieniem okruszyn popcornu, chipsów i przekąsek wszelakiej maści (i konsystencji) też nie powinno być problemu. Sprawdziłeś? Zgadza się? To teraz chwytaj za odkurzacz. A jeśli nie chce Ci się sprzątać, to możesz przerzucić się na rowerek i trochę popedałować podczas następnego odcinka. Przyjemne z pożytecznym, nieprawdaż?  

6. Uwzględniasz seriale w swoim tygodniowym „grafiku”.

Wtorek – "The Originals", środa – "Suits", czwartek – "Two and a Half Men"… i tak dalej. Już nie musisz się ukrywać. Wiemy, że zakup organizera na rok 2015 wcale nie miał na celu uporządkowania Twojego życia zawodowego. Chyba że płacą Ci za oglądanie seriali. W takim wypadku… dasz namiary na swojego pracodawcę?  

7. W kręgu towarzyskim jesteś uważany za kogoś w rodzaju guru do spraw seriali.

Gdy Twoi przyjaciele nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem; gdy mają poserialową depresję; gdy nie mogą znaleźć żadnego serialu wartego uwagi - co robią? Udają się do Ciebie i pytają: Co robić?!, a Ty, z wyrazem tryumfu na twarzy, nonszalancko rzucasz tytuł produkcji. Wiem, wiem. Uwielbiasz to uczucie.  

8. Ty nie tylko oglądasz seriale. Ty wiesz o nich wszystko.

Rok produkcji, liczba sezonów, długość i daty przerw w emisji, imiona i nazwiska aktorów, wszystkie sneak peeki i newsy masz w małym paluszku. Nikt nie wie, jak Ty to robisz, ale o odcinku wiesz już prawie wszystko, zanim go obejrzysz. I niech nikt nie próbuje wdawać się z Tobą w kontrowersyjną dyskusję, bo szybko zrównasz go z ziemią – żeby mieć dobry widok na ekran ze swojego żelaznego tronu. To znaczy sofy.  

9. Wiesz, w rolę jakiej postaci mógłbyś się wcielić w konkretnej produkcji - oraz że byłbyś w tym świetny.

Nieustannie krytykujesz posunięcia reżyserów, narzekasz na słabe osobowości postaci lub brakuje Ci kogoś w obsadzie… i tym kimś jesteś Ty! Niespodzianka? Nie bardzo. Istny z Ciebie serialowy geek. Pozostaje pytanie, czy załoga serialu nie uciekłaby z planu, kiedy okazałoby się, że wiesz o ich postaciach więcej niż oni sami. Ale nic nie szkodzi – z pewnością dałbyś radę wystąpić w każdej roli. A jakie to ekonomiczne – jeden wszechwiedzący maniak seriali zamiast pięćdziesięcioosobowej obsady!  

10. Za każdym razem, gdy ostatni sezon serialu dobiega końca, czujesz się, jakby Twoje życie się skończyło.

Nie pomaga czekolada. Nie pomagają ciastka. Nie pomagają kumple, nie pomaga nawet dobry Jack. Bo jak mają pomóc, skoro Twój ulubiony serial oficjalnie dobiegł końca? Dlatego cały weekend nie ruszasz się z łóżka i nie rozstajesz się z laptopem, wyszukując na YouTube klipy z najlepszymi momentami, oraz cichutko chlipiesz do rytmu piosenek, które odkryłeś… właśnie dzięki tej cudownej produkcji. Mam dla Ciebie dwie wiadomości. Po pierwsze, jesteś nieuleczalnie uzależniony od oglądania seriali. Po drugie, już niedługo trafisz na kogoś, kto sprawi, że znów nie będziesz chciał wychodzić z łóżka całymi dniami. Najlepiej, żeby miał sześć sezonów po dwadzieścia odcinków, prawda?  

Fazy uzależniania się od serialu

1. Wszyscy mówią o tym serialu. „Może powinienem obejrzeć jeden odcinek…?” 2. Dobra, pierwszy sezon ściągnięty. 3. Oglądasz pierwszy odcinek. Wydaje się „całkiem spoko”. 4. Oglądasz pięć odcinków pod rząd. Najlepsza decyzja, jaką podjąłeś tego dnia. 5. Oglądasz go całymi dniami. W końcu są cztery sezony do nadrobienia. 6. Ściągasz wszystkie sezony. To nic, że zapchałeś połowę dysku. 7. Nie możesz przestać oglądać. Potrzebujesz pomocy. 8. Nagle… docierasz do ostatniego odcinka. I teraz musisz czekać cały tydzień na kolejny. 9. Odczuwasz silny niepokój. 10. Ekscytację. 11. Kończy się sezon i musisz czekać ponad dwa miesiące na kolejny. 12. Czujesz pustkę. 13. Samotność. 14. I właśnie wtedy zaczyna się kolejny sezon, a cały świat nabiera barw! Wtedy już wiesz – jesteś uzależniony.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj