Kiedy w 2008 roku do kin trafił Iron Man, w Hollywood zmieniło się więcej, niż początkowo przypuszczano. Marvel Studios zdecydowało się zekranizować komiksy o superbohaterach jak nigdy dotąd. Oczywiście scenarzyści wciąż pozwalali sobie na swobodną adaptację poszczególnych historii, ale w końcu w kinie oddano to, z czego od samego początku słynęły komiksy: fabuły rozciągające się poza jedną serię i bohatera, a co za tym idzie - liczne crossovery. Wchodzące później do dystrybucji The Incredible Hulk i Thor okazały się nie tylko nowymi superbohaterskimi franczyzami, ale także częściowo sequelami pierwszego Iron Mana.
Sześć lat później Marvel Studios nie jest już nieznanym nikomu studiem, ale jednym z największych graczy na filmowym rynku. Każdy z ich filmów przynosi setki milionów dolarów przychodu, każdy jest wyczekiwany przez fanów od momentu jego ogłoszenia, każdy uznaje się za jedno z najważniejszych wydarzeń danego roku. Zarówno finansowy, jak i artystyczny sukces strategii tworzenia jednego wielkiego uniwersum zamiast klasycznych sequeli zainspirował do podobnych działań inne studia, które mają prawa do adaptowania komiksowych superbohaterów. Od jakiegoś czasu w Sony trwają prace nad The Sinister Six, filmem osadzonym w tym samym świecie co zrebootowana seria Niesamowity Spider-Man, a coraz śmielej zaczyna sobie poczynać też 20th Century Fox, które rozszerza franczyzę rozpoczętą X-Menami o Deadpoola, The Fantastic Four i być może serial oparty na komiksach o grupie "X-Factor". Nie próżnuje nikt - komiksowy rywal Marvela, DC Comics, niedawno również ogłosił potężny plan filmowy na najbliższe sześć lat. Jakby tego było mało, do gry ostatnio chęć dołączenia zgłosił – również marzący o swoim filmowym uniwersum - Universal. Jako że nie ma on praw do ekranizacji przygód znanych superbohaterów, zastąpi ich innymi postaciami, które są powszechnie znane – potworami.
Czytaj więcej: Kim jest grupa "X-Factor"?
[video-browser playlist="630496" suggest=""]
Plan na filmowy świat zamieszkiwany przez monstra jest jednocześnie wynikiem działań Marvel Studios i powrotem do korzeni samego studia. Już w latach 20. XX wieku Universal słynął z produkowania horrorów, a dekadę później stworzył coś na wzór wspólnego uniwersum. W 1931 pojawił się słynny "Dracula" z Belą Lugosim w tytułowej roli, za nim zaś kolejne potworne sławy, takie jak Frankenstein czy Wilkołak. Książę z Transylwanii doczekał się filmów o swojej córce, synu, domu oraz duchu, podobnie zresztą jak sam Frankenstein. Na przestrzeni 17 lat powstało 12 filmów, w których często dochodziło do fabularnych crossoverów i spotykania się różnych monstrów.
Czytaj więcej: Recenzja filmu "Dracula: Historia nieznana"
Universal zainspirowany taktyką Marvela planuje bowiem powtórzyć swój sukces z ubiegłego wieku. Mająca niedawno premierę Dracula Untold jest pierwszym filmem studia osadzonym we wspólnym dla wielu potworów świecie. Co prawda nie ma w nim niemal żadnych wskazówek dotyczących istnienia czy przyszłego pojawienia się innych słynnych kreatur, ale wynika to z dość błahego powodu – najpierw obraz Gary’ego Shoresa był zupełnie osobnym projektem, dopiero w ostatniej chwili postanowiono go włączyć w część większego planu. Szerzej drzwi do nowego uniwersum otworzy na pewno The Mummy, które Alex Kurtzman reżyseruje od początku z myślą o późniejszych crossoverach.
[video-browser playlist="624952" suggest=""]
Jak będzie wyglądało uniwersum potworów Universal? Czy studiu uda się zbudować wielką franczyzę składającą się ze zwykle nieprzynoszących ogromnych dochodów horrorów? Co będzie tym kluczowym dla wszystkich filmów odpowiednikiem The Avengers? Te pytania pozostają na razie otwarte, choć już można snuć pewne teorie czy mieć podejrzenia. Już po Dracula Untold widać, że zdecydowano się porzucić anturaż horroru na rzecz kina przygodowego, a więc gatunku dla potencjalnie szerszego grona odbiorców. Zamiast bać, będziemy się raczej dobrze bawić, z kolei z przerażających potworów scenarzyści uczynią dających się lubić antybohaterów. Właśnie z tego ostatniego powodu projekt zbiorowego filmu, w którym pojawią się wszystkie monstra, obecnie mniej przypomina The Avengers, a bardziej The Sinister Six. Można przypuszczać, że podobnie jak w nadchodzącej produkcji Sony czarne charaktery połączą swoje siły, by pokonać jeszcze większe – a więc zagrażające im samym - zło.
Universal, by odnieść sukces, będzie musiał dołożyć jeszcze większych starań niż Marvel Studios, 20th Century Fox czy Sony Pictures. W przeciwieństwie do nich bowiem nie ma on wyłącznych praw do bohaterów, których chciałby powołać do życia w filmie. Dracula, Frankenstein i wiele innych potencjalnych postaci mogących się w tym uniwersum pojawić znajduje się w tzw. publicznej domenie. To oznacza zaś, że absolutnie każdy może nakręcić o nich własny film, nie przejmując się planami Universala i - mniej lub bardziej celowo - je pokrzyżować.
Czytaj więcej: Ogłoszono datę premiery kolejnego filmu z uniwersum klasycznych potworów
Choć koncept wspólnego uniwersum potworów brzmi obiecująco, wątpliwa jakość Historii nieznanej nieco studzi entuzjazm. Niesprzyjająca Universalowi publiczna domena okazuje się jednak zbawieniem dla widzów. Bo obojętnie, czy wspomniane ambitne plany opracowane przez Alexa Kurtzmana i Chrisa Morgana się powiodą, publiczność wciąż będzie miała szansę oglądać nowe przygody swoich ulubionych stworów. I - co gorsza dla studia Universal - niekoniecznie w osobnych seriach filmowych.
[video-browser playlist="614617" suggest=""]
Scenarzysta i producent filmowy John Logan z pomocą amerykańskiej stacji Showtime ubiegł duet Kurtzmana i Morgana już kilka miesięcy temu, tworząc Dom grozy. Zgodnie z tytułem serial stanowi prawdziwy przyczółek wszystkiego, co może nas przerazić. Jest tu Dorian Gray z powieści Oscara Wilde’a, Mina Harker i Abraham Van Helsing z dzieła Brama Stokera, a także wykreowani przez Mary Shelley Victor Frankenstein i jego potwór. W 2. sezonie dołączą pewnie do nich kolejne kreatury-celebryci.
Twórcy serialu pod względem zgodności fabularnej bardzo swobodnie traktują literackie pierwowzory (czyt. nijak się nie pokrywają), ale jednocześnie starają się w pełni zachować ich ducha. Iście przerażająca czołówka z tajemniczą muzyką Abla Korzeniewskiego to tylko przedsmak dalszych 50 minut każdego odcinka. Dom grozy to jeden z niewielu w telewizji horrorów z prawdziwego zdarzenia – taki, w którym twórcy utrzymują mroczną atmosferę przez cały czas, nie stronią od brutalności i przerażają widza nie tylko za pomocą banalnych trików typu jump scare. Fakt, że akcję osadzono w XIX-wiecznym Londynie, dodaje całości kolorytu. Komu nie przypadnie do gustu barwniejsza konwencja nowych filmów Universala, właśnie w Domu grozy odnajdzie swoje uniwersum potworów.
[image-browser playlist="580338" suggest=""] Premiera Domu grozy dziś o 23.00 w HBO.