"Interstellar" (2014)

Osobiście uważam, że jest to najsłabszy film Nolana (zaraz obok „Mroczny Rycerz powstaje”), ale jednocześnie jest chyba naukowo najdokładniejszy. Poza tym jest wizualnie olśniewający, a po to chyba ogląda się produkcje traktujące o podróżach kosmicznych – aby napawać się pięknymi widokami. [video-browser playlist="664157" suggest=""]

"WALL-E" (2008)

Wreszcie ktoś zrobił pozytywny film o opuszczaniu Ziemi. Traktat ekologiczny i historia miłosna w jednym, opowiedziana z typowym dla Pixara smakiem i poczuciem humoru. Co prawda pierwszy akt w całości rozgrywa się na Ziemi (do tego jest niemal niemy, ale „WALL-E” angażuje widza od samego początku i nie potrzebuje do tego słów), ale potem akcja przenosi się w przestrzeń kosmiczną do arki wypełnionej resztkami ludzkości przemienionymi w kolorowe kuleczki (aż dziw, że statek utrzymał się na orbicie przy takim dodatkowym obciążeniu). Jest zabawnie i sympatycznie, a historia ma aktualny morał, więc „WALL-E” absolutnie zasłużył na Nagrodę Akademii za najlepszy film animowany roku 2008. [video-browser playlist="719990" suggest=""]

"Elysium" (2013)

Tutaj ludzkość również schroniła się poza Ziemią - ale tylko ta "lepsza", bogatsza część. Biedni, chorzy i brzydcy zostali na biednej, chorej i brzydkiej planecie. Drugiemu filmowi Blomkampa można zarzucać zbyt czarno-białą wizję świata (grubą krechą narysowany podział na My i Oni, przy czym nie wydaje się, aby na Elizjum przebywała jakakolwiek jednostka posiadająca sumienie, co wydaje się statycznie nieprawdopodobne), ale koncepcja jest dość interesująca, a pobudki kierujące mieszkańcami Ziemi są boleśni proste. Dla mnie to chyba przede wszystkim film o braku dialogu i chęci porozumienia, a dopiero potem kosmiczna rozpierducha. [video-browser playlist="751418" suggest=""]

"Deep Impact" (1998)

Lata 90. obfitowały w kiczowate filmy katastroficzne, ale „Dzień zagłady” jest zdecydowanie moim ulubionym. Jak zwykle chodzi o ratowanie rasy ludzkiej, ale przecież nie trzeba osadzać filmu w dalekiej przyszłości i straszyć globalnym ociepleniem czy umierającą gwiazdą, żeby znaleźć dobry powód na wybicie populacji Ziemi. Wystarczy stara dobra asteroida. To jej właśnie musi zaradzić załoga statku kosmicznego, która jest jedyną nadzieję… Zresztą, znacie resztę. Warto do tego filmu wrócić, żeby trochę dać odpocząć mózgowi od Nolanowskiej filozofii czy pesymistycznych statków kosmicznych. Bo w końcu nie ma to jak stary dobry koniec świata w stylu lat 90. [video-browser playlist="707312" suggest=""]
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj