Od czasu strajku scenarzystów w latach 2007-2008 nie było tak wielkiego kryzysu w przemyśle filmowo-telewizyjnym, który spowodował wybuch pandemii koronawirusa. Zagrożenie, które wywołała choroba COVID-19, sparaliżowało branżę. W marcu 2020 roku wstrzymano prace na planach zdjęciowych, co doprowadziło do wielu opóźnień w emisji odcinków seriali. A gdy je wznawiano, często dochodziło do zarażeń wśród ekip filmowych, a nawet samych aktorów, co wymuszało izolację i oczekiwanie na powrót do zdjęć. Jak wiemy czas, to pieniądz, więc produkcje szybko dostosowały się do nowej pandemicznej rzeczywistości, która wymaga ochrony zdrowia i życia wszystkich zaangażowanych osób w poszczególne projekty. Ale dla chcącego, nic trudnego, choć niewątpliwie pochłonęło to sporo nerwów i kosztów. To wciąż duży sprawdzian dla twórców, którzy też musieli wykazać się niezwykłą kreatywnością, aby przystosować się do panujących warunków.

Obostrzenia i nowe zasady

COVID-19 zaskoczył wszystkich, ponieważ nikt nie był przygotowany na szybką reakcję w związku z szerzącą się chorobą. W marcu 2020 roku zamknięto plany zdjęciowe, żeby opanować sytuację, chronić ludzkie zdrowie i opracować plan, żeby bezpiecznie wrócić do pracy. Już w sierpniu ekipy filmowe poszczególnych seriali były uzbrojone w protokoły bezpieczeństwa, które miały zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Nowe warunki pracy nie były łatwe. Najważniejszą zasadą na planie zdjęciowym podczas kręcenia nowych odcinków było i wciąż jest zachowywanie 2-metrowego dystansu społecznego (włącznie z kamerami). Nie tylko aktorzy muszą zwracać uwagę na odległość między sobą, ale również członkowie ekipy filmowej. Bliska interakcja jest ograniczona do minimum. Na planie mogą się znajdować tylko osoby, których obecność jest niezbędna. Zrezygnowano z zatrudniania pracowników, którzy wykonywali obowiązki tylko dorywczo, aby zminimalizować prawdopodobieństwo transmisji choroby. Tacy ludzie (związani z produkcją lub statyści) są wynajmowani na dłuższy czas do pracy nad produkcją. Dystans społeczny wymógł również pracę zdalną. Najpopularniejszym programem stosowanym w kontaktach między twórcami i aktorami jest Zoom - próby odbywają się za pomocą kamerki internetowej. Podobnie jak pisanie scenariuszy i inne spotkania dotyczące produkcji. Próbkę z takiego czytania tekstu obsady można zobaczyć w filmiku, który opublikowano na Twitterze serialu The Walking Dead. https://twitter.com/WalkingDead_AMC/status/1348332943593365507 Oprócz dystansu międzyludzkiego obowiązkowe na planie są również maseczki i przyłbice. Zalecane są rękawiczki ochronne. Oczywiście należy również myć ręce, dezynfekować siebie oraz sprzęt. Aktorzy rzadko zmieniają kostiumy, żeby zmniejszyć ryzyko przenoszenia choroby. Na planie zdjęciowym przeprowadza się również testy na obecność koronawirusa. Wszystkie osoby pracujące przy produkcji muszą być testowane przynajmniej raz w tygodniu, a ci którzy pojawiają się w kamerze lub znajdują się w jej pobliżu, aż trzy razy na tydzień. Panuje reżim sanitarny, który wymaga od pracowników dyscypliny i stosowania się do zaleceń. Produkcje, które mają wyższy budżet i nie mogą sobie pozwolić na opóźnienia związane z zakażeniami, bardzo przykładają się do ochrony swoich pracowników. Dla przykładu The Walking Dead w tym temacie podjął niezwykłe środki ostrożności, które są bardzo skuteczne, ponieważ według słów Khary’ego Paytona (serialowy Król Ezekiel) nie zanotowano od wielu miesięcy żadnego przypadku zakażenia. A Angela Kang, showrunnerka serialu, dodała, że wszystkie zagadnienia związane z bezpieczeństwem były omawiane z epidemiologami. Norman Reedus (Daryl) opowiedział w jednym wywiadzie dla serwisu ew.com, w jaki sposób chronieni są aktorzy podczas prac na planie. Obsada nie przebywa w tym samym pokoju do charakteryzacji. Zapewnione są maseczki i przyłbice. Sprawdzana jest temperatura ciała i przeprowadzane są testy trzy razy na tydzień w specjalnym mobilnym laboratorium, żeby przyspieszyć proces. Dodatkowo aktorzy noszą na ubraniach małe nadajniki, które sygnalizują ile czasu spędzają w bliskości z inną osobą noszącą nadajnik. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo zakażenia zatrudniono na stałe około 20 statystów grających zombie, którzy występują w różnych charakteryzacjach. Ponadto aktorzy są traktowani wyjątkowo. Pracownicy muszą ustępować im miejsca, gdy zmierzają na plan.
To trochę zawstydzające, ponieważ pojawiasz się na planie, a oni krzyczą "Aktor na planie!". I wtedy rozstępują się jak morze, gdy przechodził Mojżesz.
Norman Reedus dodał także, że dystans, który muszą utrzymywać między sobą, daje się wszystkim we znaki. Nie mogą się przytulać i nie widać uśmiechów członków ekipy przez maseczki. Ta zmiana atmosfery jest odczuwalna. Jest to również bardzo uciążliwe i męczące psychicznie, o czym wiele razy opowiadały osoby zaangażowane w różne projekty.
fot. AMC // Fear the Walking Dead (6. sezon)
W podobnym tonie wypowiadali się aktorzy z serialu Koroner, którzy też musieli się dostosować do restrykcji. W wywiadzie dla naEKRANIE.pl przeprowadzanym przez Adama Siennicę przybliżyli, jak zmieniła się ich praca na planie zdjęciowym. 
Nie ma tego samego klimatu na planie, bo wszyscy muszą być od siebie daleko, a gdy nie grasz sceny, nie masz kontaktu z innymi aktorami. Nie ma więc tej integracji, która normalnie by była, bo wszyscy mogliśmy ze sobą żyć. Biorąc pod uwagę czasy, w których żyjemy, ma to sens. - Andy McQueen.
Roger Cross w tym samym wywiadzie dodał: 
Ekipa filmowa nie może w ogóle do nas się zbliżać. Nie możemy wchodzić w interakcje z ludźmi, a to wiele zmienia. W tym aspekcie dostajesz wiele informacji o drugim człowieku, z jego oczu, mowy ciała i tak dalej. Jako aktor chłoniesz to wszystko od innych i wykorzystujesz to jako narzędzie w pracy. Część z tego została nam zabrana, bo jak ze sobą rozmawiamy, to w maseczkach.
Nie można zapomnieć też o innych utrudnieniach, które wpływają na terminy prac na planie. Część produkcji przeniosła się z USA do Kanady ze względu na mniejsze koszty (co już trochę się zmieniło) oraz lepsze warunki pracy (nieco mniejsze obostrzenia). Wiąże się to z obowiązkową 14-dniową kwarantanną dla osób przekraczających granicę. Niestety to ograniczenie wpłynęło bardzo negatywnie na niektóre seriale. Przykładowo Liv Tyler opuściła obsadę 9-1-1: Teksas właśnie z powodu obowiązkowej kwarantanny. Jako osoba, która mieszka na stałe w Londynie, nie mogła pozwolić sobie na te opóźnienia. Było to problematyczne dla twórców, producentów oraz dla niej samej, ponieważ ma pod opieką dzieci, z którymi nie mogłaby się spotkać od razu po powrocie do kraju. Podobna historia wydarzyła się w serialu Wąż z Essex od Apple+. Keira Knightley musiała zrezygnować z roli z powodów rodzinnych. Z kolei Thue Rasmussen, który miał wcielić się w Eskela w 2. sezonie serialu Wiedźmin, też nie mógł zagrać ze względu na pandemię koronawirusa i liczne przesunięcia w harmonogramach.

Restrykcje na ekranie

Wprowadzenie zasady o ograniczonej liczbie osób na planie spowodowało, że również w jednej scenie w pomieszczeniu mogło zagrać maksymalnie 2-3 aktorów (ewentualnie więcej przy zachowaniu dystansu). Wydarzenia nie mogły rozgrywać się w zatłoczonych miejscach, jak bar, metro czy ulica. Akcja musi się rozgrywać tylko między kilkoma postaciami, a nie w tłoku i przy udziale większej liczby osób. W serialach nie rzucało się to za bardzo w oczy, o ile nie zwracało się na to uwagi. Zadziałała magia kina. Dla filmowców, operatorów kamery czy montażystów to nie jest problem, ale mimo to widzowie mogli to dostrzec. Na przykład wyraźnie widać różnicę między epizodami 3 i 4 w Falcon i Zimowy Żołnierz. W jednym odcinku bohaterowie znajdują się w klubie pełnym ludzi, a w kolejnym większość czasu spędzają w mieszkaniu Zemo lub akcja dzieje się w opustoszałych pomieszczeniach i budynkach. Z tym problemem mierzył się również serial Tacy jesteśmy w piątym sezonie, gdzie sceny kręcono w dwu- lub trzyosobowym rodzinnym gronie (w drugiej części serii oglądamy już więcej osób w jednym ujęciu). Twórcy poradzili sobie również w inny sposób z tymi ograniczeniami. Uciekli w plener, gdzie transmisja koronawirusa jest mniejsza. Można kręcić z dystansu i tworzyć iluzję, że w scenie uczestniczy dużo osób, którzy w rzeczywistości stoją od siebie w przepisowych odległościach, co na ekranie prezentuje się zupełnie normalnie. To możemy zobaczyć na przykład w pierwszych odcinkach Fear the Walking Dead, które wyemitowano po przerwie związanej z pandemią.
fot. NBC
+9 więcej

Restrykcje a scenariusz

Niestety, ze względu na wprowadzenie zasad bezpieczeństwa w wielu serialach musiały nastąpić zmiany w scenariuszach. W Nie z tego świata miało wystąpić w ostatnich odcinkach serialu więcej postaci, które przewinęły się na przestrzeni 15. sezonów, co dobrze podsumowałoby całą historię. Ostatecznie finał zawiódł. Z kolei 6. sezon Flash miał liczyć 20 odcinków, ale serię zakończono na 19. Serialowi pozostał dosłownie jeden dzień produkcji, ale plan zdjęciowy został zamknięty. Finał sezonu okazał się rozczarowujący, choć twórcy dwoili się i troili w postprodukcji, aby historia miała sens. The Walking Dead wybrnęło bardzo sprytnie z tej nieciekawej sytuacji. Serialowi udało się nakręcić finałowy 16. epizod 10. sezonu, ale data jego emisji została przesunięta z kwietnia na październik. Wiązało to się z tym, że postprodukcja i praca nad efektami specjalnymi do tego odcinka musiała zostać wykonana zdalnie, co było czasochłonne i trudne. Zamiast jesiennej premiery 11. sezonu postanowiono, że 10. seria zostanie przedłużona o dodatkowych sześć odcinków. Ich produkcja rozpoczęła się w sierpniu 2020 roku z zachowaniem wyżej wymienionych zasad. Odcinki miały antologiczny charakter, ponieważ skupiały się tylko na wybranych kilku postaciach. Efekt był różny, ponieważ zmiana sposobu opowiadania historii, które rozwijały bohaterów, ale nie posunęły fabuły do przodu, części widzom się nie spodobała. Ale za to finał 10. sezonu o Neganie okazał się jednym z najlepszych odcinków całego serialu. W niektórych serialach w fabule uwzględniono pandemię koronawirusa, jak w ChirurgachSuperstore czy już wspomnianym Koronerze. Choroba wkroczyła również do historii w Tacy jesteśmy. Rodzina Pearsonów mocno odczuła jej wpływ, bo chociażby dwójka bohaterów straciła przez nią pracę. Postacie noszą maseczki, zachowują dystans społeczny, a także szczepią się, dając amerykańskiemu społeczeństwu dobry przykład. Również w Polsce wykorzystano motyw pandemii koronawirusa, która sparaliżowała pracę szpitalu w Leśnej Górze w medycznym serialu Na dobre i na złe.  Warto też wspomnieć o serialu Wystawieni, w którym główni bohaterowie (David Tennant i Michael Sheen grają fikcyjne wersje samych siebie) rozmawiają tylko i wyłącznie poprzez Zoom. Ta komedia perfekcyjnie wykorzystała pandemię do stworzenia prostej fabuły, z którą widzowie mogą się utożsamiać. Ten minimalistyczny serial pokazał, że wystarczy odrobina kreatywności i poczucia humoru, aby nakręcić zabawną historię, która rozgrywa się w czasach lockdownu. Innymi produkcjami, które też wykorzystały temat pandemii są Skazani na siebie i Social Distance.
fot. BBC // Wystawieni

Pandemia a telewizja i platformy streamingowe

Wybuch pandemii koronawirusa spowodował wiele opóźnień w produkcjach, co zaowocowało zmianami terminów premier nowych odcinków. Wiele razy dochodziło do zakażeń na planach zdjęciowych m.in. w Star Trek: Discovery, Flash, Riverdale, Batwoman, Chicago Med czy w Młodym Sheldonie. Wstrzymywano również prace na planach, gdy sytuacja pandemiczna pogarszała się w poszczególnych miastach i krajach, co odczuły seriale Lucyfer, Orville czy Wiedźmin. Pokrzyżowało również harmonogramy aktorów i twórców, którzy często musieli się wycofywać z projektów. Zwiększyły się też koszty produkcji. Ze względu na zapewnienie bezpieczeństwa na planie (testy, maseczki, środki dezynfekujące, inny sposób pracy) wydatki na seriale wzrosły. Pojedynczy test kosztuje między 60 a 75 dolarów, ale cena detaliczna przeprowadzenia go u jednej osoby może sięgać od 100 do 600 dolarów, gdy doda się do tego opłatę za cały proces, pracę laboratorium i personelu. Stacje telewizyjne czy streamerzy nie podają dokładnych danych, ale szacuje się, że to koszt od 5 do 10 milionów dolarów na sezon. W rezultacie produkcja zaczyna być za droga i nieopłacalna. W konsekwencji podejmowane są decyzje o skasowaniu seriali. Ofiarami pandemii padły m.in. To nie jest OK, GLOW, Stumptown, Jak zostać Bogiem na Florydzie czy Drunk History. Pandemia koronawirusa wpłynęła również na plany inwestycyjne stacji telewizyjnych czy platform streamingowych. Przykładowo Netflix mocno inwestuje w animacje i anime, ponieważ ich produkcja nie wymaga tak dużych nakładów pieniężnych, a praca może być prowadzona zdalnie. Koszty kręcenia aktorskich filmów i seriali są obecnie wysokie, więc potentat streamingowy postawił na ten gatunek i rodzaj rozrywki, który w obecnych czasach staje się coraz bardziej popularny. Sytuacja związana z pandemią COVID-19 wciąż nie jest opanowana w wielu krajach, ale wszyscy starają się dostosować do panujących warunków i obostrzeń, żeby przetrwać ten nieciekawy czas. Nadzieją dla przemysłu są na pewno szczepienia, które uchronią przed ciężkim przechodzeniem choroby i ograniczą jej rozprzestrzenianie się. Pewnie jeszcze długo branża będzie odczuwać skutki pandemii (głównie te finansowe). Ale pandemia się skończy i świat wróci do normalności. Wkrótce!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj